Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2022

Urna

Obraz
Urna. Patrzenie na nią. Podnoszenie... a więc i mimowolne szacowanie jej ciężaru. To kurewsko makabryczne uczucie!   W pierwszym rzucie spowodowane faktem, że to bliska osoba. Ale - w następnej myśli - że tak w ogóle można zrobić z każdym. I jak to jest możliwe???!   Niedowierzanie. To urzeczowienie człowieka! Urzeczowienie czegoś, co rzeczą nie jest, a jednak rzeczą staje się. Zredukowanie człowieka do przedmiotu. Zamknięcie go w naczyniu. Tak sobie pomyślałem, co tutaj na tym świecie odpierdala się! Gdzie ja się znajduję?!   Zamknięcie kogoś w urnie, czy przerobienie na mydło... to ta sama kategoria wydarzenia. Przypomniał mi się Adorno i jego " Dialektyka negatywna ". O tym właśnie mówił. Że to, co ma funkcję - jest zastępowalne. Czy Ty pełnisz w tym świecie jakąś funkcję? Jeśli zastępowalne, to i urzeczowione. Już w samym momencie patrzenia na kogoś, jak na osobę, która pełni w tym świecie jakąś funkcję i postrzeganie tej funkcji jako jej istotnego (a czasami wręcz najważ

Plecak

Obraz
 O, jakże bym chciał, aby rzeczy znaczyły tylko rzeczy...

Natura zarzynana

Obraz
 Co roku to samo: nie było problemem wnieść pełne i ciężkie, ale jest problem znieść puste. Zieloni, lewaccy ekolodzy i polityczna Lewica... głosowali i popierali wprowadzenie sankcji na sprowadzanie rosyjskiego paliwa. Efektem tego stało się: - sprowadzanie rosyjskiego paliwa... tylko drożej, przez pośredników (Egipt, Arabia Saudyjska, a nawet Norwegia... bo taniej dla nich jest sprowadzenie rosyjskiej ropy i jej odsprzedaż niż wydobycie własnej); - uznanie w EU gazu za paliwo ekologiczne; - wzmożona wycinka drzew, aby zastąpić niedobory węgla i oleju, które wcześniej sprowadzano z Rosji. I to widać we wszystkich lasach w Polsce, nawet w parkach narodowych:       Drzewa zaznaczone żółtą linią do wycinki. Najzdrowsze i największe.             Dlatego właśnie, nie po drodze mi z lewactwem, które jest zwyrodniałą formą lewicy, polityczną patologią, ale nie jest samą lewicą.

Głuche Łazy

Obraz
Postanowiłem wyjechać na 3 dni, aby uspokoić myśli. Wybrałem miejsce, które znam, bo to bardziej miała być podróż w głąb siebie niż penetrowanie nowego terenu. Miejsce dające spokój, a nie wyzwania. Głuchołazy mają bardzo fajny park, a za nim lasy i niskie góry.       [ WIĘCEJ... ]

Lenkowymi śladami: Ślęża i Palenica

Obraz
Aby jakoś oderwać się od myśli odbijających się w czterech ścianach, wyruszyłem w góry. Tam, gdzie byłem z Lenką. Najpierw Ślęża. Moja macierz. To tutaj, w 2019, Lenka jako pierwsza osoba w Polsce zażyła sobie "chemię" na szczycie.  Nie jest to może wysoka góra, ale dla niej był to Mount Everest, który udało się zdobyć (mózg po kilku operacjach, uszkodzony, koordynacja ruchowa też uszkodzona). Wchodziliśmy bardzo powoli, często robiąc przystanki. A po trzech latach, ja w tym samym miejscu, już bez niej:   Następnego dnia pojechałem na Palenicę. Trasa trochę krótsza, ale podejście bardzo strome. Wchodząc na górę "na nowo" zdałem sobie sprawę jakiego czynu dokonała Lenka. Narzekała i wypominała mi to przez następne miesiące. Ale weszła, zdobyła... a na szczycie była zadowolona. Na tę wspinaczkę dostała ode mnie kijek (sam także chodzę zawsze z kijkiem).  Ten jej kijek wziąłem i na moją samotną wycieczkę po tych miejscach: Lenka odpoczywa w drodze na szczyt (2019): To

Łapanie świata

Obraz
Rozmawiałem wczoraj z bliską osobą o takim nieprzyjemnym egzystencjalnym odczuciu, o "przeciekaniu czasu przez palce". Gdy widzisz te przesypujące się w klepsydrze życia ziarenka piasku i nic nie możesz z tym zrobić. Zagłuszyć (zazwyczaj głupią) rozrywką - tak! Ale nie możesz tego powstrzymać, nie możesz zmienić tego procesu w żaden sposób. Ta osoba zapytała, czy jest to związane z faktem, że jest tyle miejsc do zwiedzenia na świecie (których nie sposób odwiedzić)... tyle ciekawych ludzi, których się nie spotka w swoim życiu... tyle książek, których nie zdążymy przeczytać... Jeśli chodzi o książki - to tak! Mam w sobie do rozdrażnienie, że jest ich tak dużo, iż nie zdążę ich wszystkich przestudiować (to nie to samo, co przeczytać!). Ale w tym wszystkim pojawiła się znacznie przyjemniejsza myśl: absolutnie (w najmniejszym stopniu!) nie ma we mnie dyskomfortu związanego z tym, że nie poznam wszystkich "interesujących ludzi". Nie chcę ich poznawać (już nie) i nie bolej

Zanurzeni w materializmie

Obraz
Budda słusznie zauważył, że pożądanie rzeczy (ale także czegokolwiek innego) - jest źródłem cierpienia i rozczarowania. To uwikłanie w materię widać szczególnie wyraźnie po śmierci bliskiej osoby. Ten człowiek zniknął... a niezliczona ilość rzeczy z nim związanych pozostała. Niektóre z nich były luźno z nim związane... więc nie budzą silnych emocji. Mogą posłużyć innym. Dzisiaj odważyłem się, na przejrzenie książek Lenki. Jedną zostawiłem sobie (o kotach), inne (te bardziej luźno z nią związane) postanowiłem rozdać znajomym lub położyć na miejskiej półce bookcrossingu .   Są też środki czystości: mydło, pasta do zębów, gąbka... Będę ich używał. I bardziej osobiste i emocjonalne: piżama (jeszcze z jej zapachem), słuchawki do słuchania muzyki i filmów, lornetka (gdy miała jeszcze dobry wzrok), kalkulator do nauki liczenia, kubek z krówką; plecak, z którym zdobyła dwa szczyty, butelka na wodę, ubranka... Prezenty urodzinowe. Bolesne to tak bardzo, że niemal wszystkie ludy pierwotne wkłada

To nie śmierć... to morderstwo!

Obraz
W kontekście śmierci przypomniałem sobie o dwóch poważnych schorzeniach współczesnych ludzi.  1. Pierwsze to zamazywanie rzeczywistości słowami , lingwistyczne fałszowanie świata. Aby zasłonić prawdę. Więc zamiast mówić "zwłoki świni" - mówimy "szynka". O ileż ładniej to brzmi i nie budzi wyrzutów sumienia! Zamiast przypieczony "okres / miesiączka kury", która wyszła przez jej kloakę - mówimy "jajecznica na patelni". Zamiast zmielone szczątki zwierząt - używamy nazwy parówki " Berlinki ".       W mediach obecnie głośno jest o zatruciu Odry i zamordowanych milionach istnień. Tutaj też widać ten typ fałszowania słowami. 2. Drugim powszechnym schorzeniem współczesnych ludzi jest syndrom sztokholmski . O ile bunt wobec władzy, premiera, korporacji i wobec Seby, który zapierdala po mieście w swoim tuningowanym BMW - jest dosyć powszechny... o tyle bunt wobec Boga / Wszechświata - wciąż jest tematem tabu. Ludzie, niezależnie od wyznawanej rel

Znicze w prezerwatywie

Obraz
Nigdy za bardzo nie interesowałem się zniczami, choć uwielbiam ogień i akceptuję znicze na grobach jako prastary słowiański zwyczaj. Chciałem dzisiaj kupić zwykłe znicze (takie pamiętające jeszcze czasy PRL). Zajrzałem na Allegro i jakież było moje zdziwienie i zniesmaczenie. Tysiące ofert, a wszystkie jakby uczestniczyły w konkursie na mistrza kiczu.        Spora część ofert dotyczy "zniczy na baterię":     Są i "znicze eko": Ludzie już nie tylko oddzielają się od natury kosząc swoje trawniki, ale chcą się oddzielić nawet od ognia. To taki rodzaj "zniczy w prezerwatywie". Bezpiecznych. Gdybym był dyktatorem w tym kraju, karałbym kupujących zsyłką na Sybir... do kopalni uranu. Tymczasem, ja wciąż załatwiam sprawy urzędowe, przyziemne. Przy każdej z nich: kłody pod nogi. Pomyślałem sobie, że naturalny porządek żałoby po stracie ( zaprzeczenie, gniew, niezgoda, akceptacja... ) - zostaje w naszej cywilizacji przerwany w samym środku cyklu. Państwo zmusza na

Scenariusz

Obraz
Wpadł mi do głowy (po butelce białego schłodzonego chardonnay) taki pomysł na scenariusz (może Netflix byłby zainteresowany?). Mężczyzna już nie młody, straciwszy córkę, postanawia porozmawiać z nią (choć jest ateistą).  W tym celu zaopatruje się w broń i wyrusza w podróż. Nie ma nic do stracenia, bo stracił już wszystko. Sporządza więc listę ludzi, którzy są najbardziej predysponowani do nawiązywania kontaktu z "tamtym światem": księża, biskupi, premier klęczący 24 godziny na dobę... także mistycy, autorzy uduchowionych tekstów w "Zwierciadle" i w "Charakterach"... guru i cyganki (żeby było nieprawomyślnie)... także czarni praktykanci Voodoo, feministki latające Tupolewem do Smoleńska (aby poklęczeć), a na końcu Ojciec tego wszystkiego. Każdemu z nich daje 10 minut na nawiązanie kontaktu... uruchamia minutnik i " Let The Game Begin "... po czym strzela w sam środek mózgu.     Jak łatwo domyśleć się, na końcu sam strzela sobie w łeb (żeby było a

Odeszła

Obraz
Najpierw straciła przytomność i zaczęły się problemy z oddychaniem. Guz uciskał najbardziej newralgiczne rejony mózgu. Tak trwała przez pół dnia. Wieczorem już nie wytrzymałem i wyszedłem na spacer wokół jeziora. Ścieżki, które znane nam były obojgu. Wiedziałem, że mnie nie słyszy, ale rozmawiałem z nią poprzez przestrzeń, głaskałem. Czułem, że to niebo jest dla niej.   Dwie godziny później odeszła.   Była jedynym jasnym promykiem w moim życiu.   Nie, nie zamierzam pogodzić się z tym.  Nie, nie zamierzam pożegnać się.  Nie zamierzam wracać do życia, jakby nic się nie stało.  Nie ma już nikogo, kto chroniłby świat przede mną. Nie ma nikogo, kto nadawałby mu jakiś sens.