Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2021

O problemach

Obraz
Istnieją problemy rzeczywiste , szlachetne, realne i uniwersalne: śmierć; miłość; istnienie Boga / Absolutu; natura Wszechświata (jego skończoność i nieskończoność, budowa cząstek, działanie sił); Tego typu problemy są spoza rzeczywistości ludzkiej i społecznej ( nie są przez ludzi tworzone, lecz są odkrywane / zastane / odczuwane ). Historia naszej kultury pokazuje, że trafia na nie umysł rozwinięty, ze świadomą duszą.    Jest też część ludzi, którzy budzą się rano z włączonym "skanerem problemów"...  problemów nierzeczywistych, wymyślonych, problemów wytworzonych i wyszukiwanych przez same umysły tych osób. Problemów z makijażem, problemów w pracy (tysiąc każdego dnia), problemów politycznych, społecznych, problemów z parkowaniem, maseczkami, problemów przy kasie w sklepie... Opuść problemy ludzkie. Opuść ludzi. Idź do lasu.  

Wieczorny spacer z medytacją

Obraz
Całe moje JA chciało wyjść na spacer... jakoś pewnie odreagować przed jutrzejszym trudnym dniem. Okazało się, że to dobry sposób na przemyślenia i refleksje. Po drodze odwiedziłem kościół pw. Jana Chrzciciela, to taki mój metafizyczny przybytek z okresu dzieciństwa, który zawsze robił na mnie wrażenie i miał w sobie jakąś metafizykę. Nic się nie zmieniło, nadal tak jest (nawet teraz, gdy jestem ateistą). I tu pojawia się refleksja nr 1: 1 . Duszo moja. Ty tęsknisz za Świętymi Jaskiniami (patrz: Werner Herzog ), masz to w sobie od tysięcy lat, bo w tych jaskiniach, pierwszych świątyniach człowieka, doznawałaś metafizyki świata, refleksji nad swoim bytem. To przed jaskinią budowałaś pierwsze obserwatoria astronomiczne i zastanawiałaś się, czym jest Wielki Pępek Świata , wokół którego obraca się Całe Niebo. Więc tu nie o współczesny kościół chodzi, ale o Ciebie samą, Duszo. Ty masz to wszystko w sobie, a nie na zewnątrz. Wszystko jest w Tobie. To, że idąc wzdłuż Alei Bielskiej i zatrzym

Co dalej w moim życiu?

Obraz
Ostatnio jestem bardzo bardzo zapracowany, ale też zajęty wymowną myślą, że: gdy byłem nastolatkiem, intensywnie uczyłem się świata (społecznego), on mnie wzbogacał: pochłaniałem książki, oglądałem filmy (światowa czołówka, klasyka), chodziłem po galeriach, czytałem biografie słynnych malarzy, no i oczywiście filozofię. Poznawałem subkultury, religie... i uczestniczyłem w tych subkulturach i religiach. Zanurzałem się w różnych gatunkach muzycznych i koncepcjach społecznych. Ale od wielu lat już niczego nie uczę się od ludzi. Oni mnie w żaden sposób już nie rozwijają i nie ubogacają. Moja edukacja w tym zakresie dawno się zakończyła. Wszystko, czego miałem nauczyć się - już się nauczyłem. Najwięcej dała mi filozofia (ona sprawia, że nie tak łatwo "wcisnąć mi" jakąś mainstreamową ideę i zachwycić czymkolwiek ze sfery kultury). Owszem, czerpię nadal radość z filozofowania, ale już nie na zasadzie poznawania czegoś nowego, ale na zasadzie spotkania się z ludźmi, którzy mają te sa