Wieczorny spacer z medytacją

Całe moje JA chciało wyjść na spacer... jakoś pewnie odreagować przed jutrzejszym trudnym dniem.

Okazało się, że to dobry sposób na przemyślenia i refleksje.



Po drodze odwiedziłem kościół pw. Jana Chrzciciela, to taki mój metafizyczny przybytek z okresu dzieciństwa, który zawsze robił na mnie wrażenie i miał w sobie jakąś metafizykę. Nic się nie zmieniło, nadal tak jest (nawet teraz, gdy jestem ateistą). I tu pojawia się refleksja nr 1:

1. Duszo moja. Ty tęsknisz za Świętymi Jaskiniami (patrz: Werner Herzog), masz to w sobie od tysięcy lat, bo w tych jaskiniach, pierwszych świątyniach człowieka, doznawałaś metafizyki świata, refleksji nad swoim bytem. To przed jaskinią budowałaś pierwsze obserwatoria astronomiczne i zastanawiałaś się, czym jest Wielki Pępek Świata, wokół którego obraca się Całe Niebo. Więc tu nie o współczesny kościół chodzi, ale o Ciebie samą, Duszo. Ty masz to wszystko w sobie, a nie na zewnątrz. Wszystko jest w Tobie. To, że idąc wzdłuż Alei Bielskiej i zatrzymując się na "Rozstań Moście" odczuwasz niewyobrażalną i niewytłumaczalną tęsknotę... jest w Tobie, a nie w obiektywnym stanie rzeczy. Duszo, kocham Cię!


Tory

I refleksja druga:

2. Przypomniałem sobie i wypisałem na "wirtualnej tablicy myśli" wszystkie moje życiowe błędy i złe wybory... od sprawy mojego doktoratu, przez odrzucenie "Zielonej Karty", aż po wybory zawodowe przez ostatnie dwie dekady... I zobaczyłem to: wszystkie były związane z kobietą.

Czy właśnie tego moja dusza miała nauczyć się w tym życiu?




Komentarze