Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2016

Filozofia wobec śmierci

Spora część osób nie zamartwia się zazwyczaj widmem czyhającej na nich śmierci z następujących powodów: 1. Bo w nią tak naprawdę nie wierzy (nieśmiertelna dusza, reinkarnacja lub bycie cząstką duszy Wszechświata). Skoro nie wierzy, to i nie boi się. 2. Bo jest głupia (skomentował taką postawę Erazm z Rotterdamu w swoim dziele " Pochwała głupoty ", w którym wykazuje, iż głupota nie tylko uwalnia przed lękiem związanym ze śmiercią, ale wręcz zapewnia szczęście w życiu). 3. Bo widzi w krótkim zaistnieniu lub w śmierci jakiś sens (z tą postawą rozprawili się egzystencjaliści starając się wykazać, że ani życie ani śmierć nie mają sensu, a co więcej, obie tkwią w oparach absurdu). 4. Bo ich życie nie ma jakiejś szczególnej wartości, a więc jego utrata też nie byłaby dotkliwa (tę postawę skomentował swego czasu hedonista Arystyp z Cyreny : " Razu pewnego, kiedy płynął do Koryntu, na morzu rozszalała się burza. Ktoś z podróżnych, widząc jego zdenerwowanie, zauważył: &

Oczekiwania będących na krawędzi

Przez ostatnie miesiące wiele razy stykałem się z ludźmi, którzy nie bardzo wiedzieli, jak mają się zachować wobec kogoś, kto właśnie stoi na krawędzi życia i śmierci. To nie musi być rak, jest cała masa innych chorób śmiertelnych. Co powiedzieć? Czy w ogóle coś mówić? Wydaje mi się, że chorzy oczekują, iż: a. Ktoś będzie walczył o ich życie (i że nie będzie to tylko mama / tata i najbliższa rodzina); że taką walkę podejmie ktoś kierując się miłością (jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi), a nie wyłącznie współczuciem, czy powinnością. Chorzy, aby samemu walczyć, muszą czuć, że ktoś inny również walczy o ich życie. b. Że walka będzie odbywać się na licznych frontach: na froncie emocji, ciepła, wsparcia... i na froncie medycznym. Osoba chora nie ma przecież czasu (ani możliwości), aby przeglądać Internet, szukać nowatorskich terapii, czytać książki o nowych terapiach, konsultować się z różnymi lekarzami, zdobywać fundusze, robić przelewy... i wszystko inne, co trzeba robić w realn

Radioaktywność wokół nas

Obraz
O liczniku Geigera myślałem od długiego czasu. Ale dopiero ostatnio zdecydowałem się na jego zakup. Zainteresowałem się również wpływem Wi-Fi i telefonów komórkowych na nasze zdrowie. Co się okazało? Badań dotyczących wpływu Wi-Fi i telefonii komórkowej na nasze zdrowie jest mało. Testowano na szczurach, ale w ograniczonym czasie, podczas gdy ludzie przebywają w zasięgu tych fal 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu przez wiele lat (niestety, na sąsiadów nie mamy wpływu). Niemniej, te nieliczne badania zawsze wykazywały, że dochodzi do dysfuncji RNA lub uszkodzeń DNA... a skąd prosta droga do raka. Od miesiąca nie używam więc WI-Fi w moim mieszkaniu (w pracy niestety nie mam na to wpływu). Wróciłem do kabla. A co z licznikiem Geigera? Normalne promieniowanie tła to około 0,10 μSv/h. Podczas pomiarów w Lędzinach i w Tychach okazało się, że mamy średnio 0,13 μSv/h w pokojach mieszkalnych oraz 0,16 μSv/h w łazienkach, kuchniach i w piwnicach. Ktoś powie, że to nadal w granicach normy