Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

O zamroczeniu

Obraz
Tym, co fałszuje nasz obraz świata są emocje (a więc i hormony, czyli narkotyki). Im silniejsze emocje, tym obraz bardziej zafałszowany. Dlatego też, najbardziej mamy zafałszowany obraz samych siebie, gdyż z samym sobą jesteśmy najbardziej związani emocjonalnie . Każdy z nas na pewno zna sporo osób, które wręcz ośmieszają się w towarzystwie tylko z jednego powodu: ich wyobrażenie na temat samych siebie odbiega zupełnie od tego kim są w rzeczywistości. Stąd podstarzałe " dzidzie-piernik " (postrzegające siebie jako rezolutne nastoletnie modelki / blogerki / szafiarki), " podstarzali erotomani-gaduły " (widzący siebie jako olśniewających playboyów), youtuberzy/reżyserzy wyobrażający sobie, że tworzą coś bardzo wartościowego / głębokiego / filozoficznego... Jeśli więc chcesz dowiedzieć się czegoś o sobie, to nie pytaj samego siebie. Otrzymasz bowiem zafałszowany wizerunek. Drugą sytuacją, kiedy emocje znacząco fałszują obraz świata jest zakochanie. Czegóż to cz

Żenić się, czy nie?

Obraz
W moim otoczeniu znowu boom na małżeństwa... nowa fala. Poniżej takie moje "trzy grosze" przeznaczone dla facetów... Sokrates radził, aby żenić się: " Jeśli znajdziesz dobrą żonę - będziesz szczęśliwy. Jeśli złą - zostaniesz filozofem ". Wyszło mu więc, że warto to zrobić. Z tym, że... mądraliński Sokrates raczej nie był zbyt emocjonalnie związany ze swoją żoną (w dużej mierze była mu obojętną). O wiele bardziej lubił przytulać się do Alkibiadesa i z nim sypiać (gdzie słowo "sypiać" mogło oznaczać rzeczywiście spanie, bez podtekstów). Po drugie, Sokrates żył w innej epoce, gdzie taki błąd zwany "małżeństwem" - nie skutkował niczym poważnym. W realiach dzisiejszej Polski - mógłby się już życiowo nie pozbierać zarówno w przypadku rozwodu, jak i trwania w chorej relacji. Inny intelektualista, w ramach riposty, tak radził: " Nie żeń się! Jeśli będziesz miał brzydką żonę - będziesz nieszczęśliwy. Jeśli ładną - będziesz musiał się nią dziel

O możliwości porozumienia

Obraz
Przez ostatnie miesiące zajmuję się tym, co się zowie górnolotnie "rozwojem duchowym" / "medytacją". W stronę buddyzmu / stoicyzmu zmierzam, w stronę rosyjskiego / ukraińskiego mistycyzmu. Wprawdzie jestem (niestety) ateistą, ale koncepcja nieśmiertelnej duszy, która błąka się po świecie, inkarnuje i uczy się (wznosi na wyższy poziom) - wydaje mi się bardzo wydajna edukacyjnie / dydaktycznie. No wiecie: teoria fikcji (zainteresowani niech sobie poszukają w sieci), która mówi (udowadnia), że z gruntu fałszywe teorie mogą być użyteczne (owocne) w praktyce. Takie podejście jest, na przykład, dosyć często stosowane w psychologii - gdzie nieważna jest prawda, ale fakt, że coś działa na pacjenta (poprawia jego stan, zdrowie, samopoczucie). W medycynie będzie to efekt placebo . A i coaching robi to samo: za pomocą z gruntu fałszywych teorii, motywuje ludzi, niektórych nawet skutecznie. ;-) Filozofia jednak tym różni się od psychologii / religii / nauk - że prawda jes