Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2015

Boga nie ma

Obraz
Jeśli jesteś matką / ojcem, wyobraź sobie... okazało się, że Twoje dziecko ma raka. Będzie długo cierpieć, a potem najprawdopodobniej umrze. Możesz temu wszystkiemu zapobiec, wystarczy, że ot pstrykniesz palcem i koszmar zniknie. Zrobił(a)byś to? Pstryknęł(a)byś tym palcem? A może stwierdził(a)byś, że nowotwór może zrobić coś dobrego, może ubogaci Twoje dziecko, może nauczy je czegoś? A może czekał(a)byś, aż Twoje dziecko poprosi Cię o to, wykona jakiś gest, zasłuży sobie? A może stwierdził(a)byś, że samo sobie jest winne... lub że takie już jest życie? Czy chciałbym, aby istniał wszechmogący miłujący trostkliwy Bóg, który jest w stanie wskrzesić nas ze śmierci i zagwarantować życie wieczne? Pewnie, że bym chciał! Ale mam dla Ciebie najgorszą z możliwych wiadomość: Bóg nie pstryka palcem, gdyż go po prostu nie ma. Odważysz się to przyjąć? Ze wszystkimi konsekwencjami? Z rozpaczą temu towarzyszącą?!

Memento mori

Obraz
To niesamowite, jak wiele zmieniło się od czasów mojego dzieciństwa: telefonia komórkowa, GPS, drony, Internet... Nie zmieniło się natomiast ani trochę pobieranie krwi. Odbywa się to w taki sam sposób, jak 40 lat temu i tak samo jest nieprzyjemne. Gdy wychodziłem z laboratorium medycznego, minąłem siedzącego na schodach mężczyznę, lat około 50. Też był świeżo po oddaniu krwi. Siedział, przytrzymywał sobie opatrunek na ręce... i płakał. Wiem, że nie jedna kobieta teraz uśmiechnie się. Ale dla mnie był to wstrząsający widok. Mężczyzna nie musiał nic mówić: niewiele mu zostało czasu... Jak zareagować na taką wiadomość? A jaka byłaby Wasza reakcja na wieść, że został Wam miesiąc życia? Zawsze myślimy, że takie rzeczy zdarzają się innym. I jeszcze to głupie pocieszanie: " nie martw się, wszystko będzie dobrze ". Ludzie wokół nas nigdy nie są przygotowani na taką sytuację, nie są oswojeni z myślami o śmierci, o chorobie, o starzeniu się i o cierpieniu. Nie wiedzą zatem

Ekiga - alternatywa wobec Skype'a

Obraz
Ostatnio przy przebudowie mojego systemu ( Gentoo Linux ) pojawiła się kwestia instalacji Skype'a . I tu niespodzianka: potrzebował przebudowania ponad pięćdziesięciu innych pakietów, powrotu do systemu 32-bitowego, akceptacji licencji EULA, instalacji serwera dźwięku Pulseaudio ... Tego było już za wiele! Poszukałem, poczytałem i znalazłem w miarę sensowną alternatywę: komunikator EKIGA . Jego zalety to: - otwarty kod - w przeciwieństwie do Skype'a , każdy może zajrzeć do kodu Ekiga i sprawdzić jak działa, jest on jawny i publiczny; nie możesz zrobić tego samego ze Skypem , nie wiesz tak naprawdę jak działa, czy szyfrowanie odbywa się tylko do serwera Skype (i tam tajne służby mogą odczytać rozmowę) czy też nie; - bezpłatny na zawsze - podczas, gdy Microsoft (nowy właściciel Skype'a ) może w każdej chwili wprowadzić opłaty (jeśli tylko będzie czuł, że nie masz innego wyjścia i będziesz musiał zgodzić się na opłaty); - wersja na Windows i na Linux ; - wersja

Jaki jest Twój charakter?

Obraz
Wbrew pozorom, za słowem " charakter ", kryje się coś więcej niźli tylko nasz zespół wrodzonych lub nabytych cech. Etymologia wskazuje nam ciekawą ewolucję tego słowa. Inspiracją do zgłębienia jego sensu okazało się zdanie z późnośredniowiecznej pracy „ Młot na czarownice ” wydanej w 1486, w której autorzy stwierdzają: „ ...egzorcysta nie może używać magicznych znaków zwanych charakterami ”. Tak, słowo to ma związek z angielskim " char " (" znak "), a także " charm " (" urok ", " czary "), a na rękach często kobiety noszą bransoletki tzw. " charmy " z określonymi symbolami (serduszkami... a nawet, niestety, z delfinkami). Charakter byłby zatem magicznym znakiem, który określa nasz zespół cech (coś jak "znaki zodiaku"). Słowo to pochodzi z łaciny (" character "), a to z kolei z greki od χαρακτήρ („ typ ”, „ natura ”), a to od czasownika χαράσσω („ graweruję ”, „ naznaczam ”). Wszystko jednak

Projekt Bohaterskiej Wyobraźni

Obraz
Ciepły stosunek do profesora Zimbardo mam już od czasów studenckich, gdy po raz pierwszy zetknąłem się z jego dorobkiem. A potem, kolejne zaskoczenie, gdy osobiście przyjechał na Nikiszowiec i właśnie tam założył swoje Centrum . Szok! W bezpośrednim kontakcie okazał się bardzo miłym człowiekiem wytwarzającym dookoła pozytywne wibracje. To także tytan pracy, który zamiast wygrzewać się w słońcu na kalifornijskiej plaży, jeździ po świecie i zaraża ludzi swoim nowym pomysłem uczynienia tego świata lepszym. Zawsze ma czas na uścisk ręki, na pamiątkową fotkę, na krótką rozmowę. Znajomi wiedzą, że od pewnego czasu przygotowuję się do kampanii mającej na celu rehabilitację instytucji ojca (i mężczyzny w ogóle) we współczesnej kulturze. Gdy więc niedawno wyszła książka profesora (" Gdzie ci mężczyźni? "), która dokładnie o tym mówi - mój zachwyt nad jego wnikliwością i bystrym umysłem jeszcze bardziej wzrósł. Podczas, gdy inni ugrzęźli mentalnie na feministycznych postulatach sp

Nieodnaleziony

Obraz
Dzisiaj pierwszy dzień moich wakacji, a więc i odrobina więcej czasu na myślenie. Pewien incydent (nie ważne jaki) był impulsem do refleksji nad własnym życiem i przeszłością. Przypomniał mi się serial " Zagubieni ". Jeden z bohaterów, John Locke ( nomen omen ), jest mi szczególnie bliski. To człowiek, który większość swojego życia tkwił w złudzeniach i przywiązany był do swoich fałszywych wyobrażeń na temat świata i na temat swoich bliskich. Ci, którzy mieli być dla niego oparciem, okazali się perfidnymi zdrajcami (rodzina). Mimo to, jego niepoprawna wiara w ludzi nie umarła, co doprowadzało do ponownych rozczarowań... jego własny ojciec wykorzystał go po raz kolejny wymuszając oddanie nerki do przeszczepu. Tego typu sytuacje powtarzały się jeszcze wiele razy. Z jednej strony, żył w ułudzie; z drugiej strony, ta ułuda dała mu sporo siły i ukształtowała wiele pozytywnych cech (choć naiwność pozostała do końca). A co z moją życiową ułudą? Jak wpłynęła na moje losy, na