O możliwości porozumienia

Przez ostatnie miesiące zajmuję się tym, co się zowie górnolotnie "rozwojem duchowym" / "medytacją". W stronę buddyzmu / stoicyzmu zmierzam, w stronę rosyjskiego / ukraińskiego mistycyzmu. Wprawdzie jestem (niestety) ateistą, ale koncepcja nieśmiertelnej duszy, która błąka się po świecie, inkarnuje i uczy się (wznosi na wyższy poziom) - wydaje mi się bardzo wydajna edukacyjnie / dydaktycznie.

No wiecie: teoria fikcji (zainteresowani niech sobie poszukają w sieci), która mówi (udowadnia), że z gruntu fałszywe teorie mogą być użyteczne (owocne) w praktyce. Takie podejście jest, na przykład, dosyć często stosowane w psychologii - gdzie nieważna jest prawda, ale fakt, że coś działa na pacjenta (poprawia jego stan, zdrowie, samopoczucie). W medycynie będzie to efekt placebo. A i coaching robi to samo: za pomocą z gruntu fałszywych teorii, motywuje ludzi, niektórych nawet skutecznie. ;-)

Filozofia jednak tym różni się od psychologii / religii / nauk - że prawda jest dla niej ważna niezależnie od jej właściwości pragmatycznych. Dlatego też Karl Popper porzucił stosowaną dotąd metodę weryfikacji (która potrafiła być pragmatyczna i owocna w wyniki) i wprowadził falsyfikację, która ma prowadzić wyłącznie do prawdy.

W każdym razie, w ostatnim czasie zrozumiałem jedną ważną rzecz (choć podejrzewałem ją już od bardzo dawna):

Problemy w komunikacji między ludźmi nie wynikają ani z różnic kulturowych, ani z poziomu wykształcenia, ani nawet z różnych doświadczeń życiowych. Wynikają one z różnych poziomów rozwoju duchowego (nie mylić z poziomem intelektualnym).


Skąd bierze się ten różny poziom?
Wierzący w nieśmiertelną duszę stwierdzą, iż z różnych doświadczeń zdobywanych podczas setek kolejnych inkarnacji. Ateiści powiedzą, że te różnice są po prostu wrodzone.

Dla mnie nie tyle ważne są przyczyny tych różnic, ile sam fakt ich istnienia. Dlatego - tak często - rozmowa z matematykiem na temat Pitagorasa nie ma sensu (nie udaje się, gość nie czuje tematu)... czy też dywagacje z filozofem na temat Platona... czy też rozmowa z kobietą na temat uczuć ;-)

Porozumienie jest niemożliwe ze względu na różny poziom duchowy (nie intelektualny). Często nie jest to nawet "różny poziom", ale wręcz PRZEPAŚĆ duchowa. To tak jakby próbować z chomikiem roztrząsać problemy teorii strun (to się może wydawać możliwe tylko po wypiciu dwóch butelek wina ;-) )...

To wcale nie dyskredytuje wartości chomika, nadal będzie sympatycznym zwierzątkiem, miłym w dotyku, którego można obdarzyć czułością i troską... ale nie próbuj z nim dyskutować o poczuciu wyobcowania egzystencjalnego w filozofii Sartra. Zrozum, że prawdziwa komunikacja (przekaz myśli, emocji, uczuć, odczuć, stanów) nie jest możliwa pomiędzy istotami będącymi na różnych poziomach duchowych. Wszelkie tego typu próby skończą się rozczarowaniem.



P.S. Co do chomików i egzystencjalizmu, to możliwe, że istnieją wyjątki od reguły ;-)








Komentarze

  1. "Problemy w komunikacji między ludźmi (...) wynikają z różnych poziomów rozwoju duchowego" - podoba mi się ta teoria. Mała korekta: osoba z wyższego poziomu MOŻE zejść do niższego poziomu i porozumieć się na nim; osoba z poziomu niskiego (cokolwiek to znaczy) NIE MOŻE nagle wejść na wyższy, bo doświadczenie (zbyt mało poprzednich wcieleń?) jej na to nie pozwala.

    Zatem - osoby z wyższych poziomów pełnią NATURALNĄ funkcję PRZEWODNIKÓW dla tych z poziomów niższych. Poprzez mimowolne uświadamianie w codziennych kontaktach.

    Nie pamiętam, kto powiedział: "Z wielkim - bądź wielki. Małym - pokaż drogę". Realizacja tego daje satysfakcję (choć może to tylko egoistyczna przyjemność...)

    ps. po dwóch winach (tudzież równowartości C2H5OH)) wszystko jest prostsze - do kolejnego poranka

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak sobie tak pomyślę, to całe życie chyba właśnie starałem się "schodzić" do tych niższych poziomów i dawać światło. Oczywiście nie udało mi się, pewnie dlatego, że nie mam talentu i marny ze mnie przewodnik. Ale życzę szczerze innym udanych misji.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz