Oczekiwania będących na krawędzi

Przez ostatnie miesiące wiele razy stykałem się z ludźmi, którzy nie bardzo wiedzieli, jak mają się zachować wobec kogoś, kto właśnie stoi na krawędzi życia i śmierci. To nie musi być rak, jest cała masa innych chorób śmiertelnych.

Co powiedzieć? Czy w ogóle coś mówić?

Wydaje mi się, że chorzy oczekują, iż:

a. Ktoś będzie walczył o ich życie (i że nie będzie to tylko mama / tata i najbliższa rodzina); że taką walkę podejmie ktoś kierując się miłością (jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi), a nie wyłącznie współczuciem, czy powinnością. Chorzy, aby samemu walczyć, muszą czuć, że ktoś inny również walczy o ich życie.

b. Że walka będzie odbywać się na licznych frontach: na froncie emocji, ciepła, wsparcia... i na froncie medycznym. Osoba chora nie ma przecież czasu (ani możliwości), aby przeglądać Internet, szukać nowatorskich terapii, czytać książki o nowych terapiach, konsultować się z różnymi lekarzami, zdobywać fundusze, robić przelewy... i wszystko inne, co trzeba robić w realnym fizycznym świecie. Czasami nawet boi się czytać o pewnych rzeczach. Czasami nie powinna.

c. Że osoba, która jest przy niej i o nią walczy znajdzie idealną równowagę między dawaniem ciepła, a podejmowaniem racjonalnych decyzji i doradzaniem, co najlepszego można w danym momencie zrobić: czy termoterapia czy raczej protonoterapia... że nie rozłoży rąk i nie stwierdzi "Ja się na tym nie znam!". Hello! Tu się walczy o życie i znać się jest obowiązkiem etycznym! Trzeba się znać! Trzeba wiedzieć tyle, ile jest to osiągalne dla laika, a może i więcej. Trzeba zrobić wszystko, aby wiedzieć jak najwięcej.

Tak mi się wydaje. Choć może to tylko moje własne zdanie.


Nie wiem, czy będę miał jeszcze okazję napisać cokolwiek na tym blogu. W najbliższym czasie idę na rezonans, aby dowiedzieć się, co jest z moją głową.

Komentarze

  1. Powodzenia! Będzie dobrze.Przecież na jednego człowieka nie może spadać tyle nieszczęść na raz.Dlaczego los bywa czasem taki podły :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz