Urna

Urna. Patrzenie na nią. Podnoszenie... a więc i mimowolne szacowanie jej ciężaru. To kurewsko makabryczne uczucie!
 
W pierwszym rzucie spowodowane faktem, że to bliska osoba. Ale - w następnej myśli - że tak w ogóle można zrobić z każdym. I jak to jest możliwe???!
 
Niedowierzanie.

To urzeczowienie człowieka! Urzeczowienie czegoś, co rzeczą nie jest, a jednak rzeczą staje się.

Zredukowanie człowieka do przedmiotu. Zamknięcie go w naczyniu.

Tak sobie pomyślałem, co tutaj na tym świecie odpierdala się! Gdzie ja się znajduję?!
 
Zamknięcie kogoś w urnie, czy przerobienie na mydło... to ta sama kategoria wydarzenia.

Przypomniał mi się Adorno i jego "Dialektyka negatywna". O tym właśnie mówił.

Że to, co ma funkcję - jest zastępowalne. Czy Ty pełnisz w tym świecie jakąś funkcję?

Jeśli zastępowalne, to i urzeczowione. Już w samym momencie patrzenia na kogoś, jak na osobę, która pełni w tym świecie jakąś funkcję i postrzeganie tej funkcji jako jej istotnego (a czasami wręcz najważniejszego) atrybutu - jest procesem urzeczowiania tej osoby.

 

Adorno

 

 

Adorno pisze o "świecie po Auschwitz", ale w zasadzie ten fakt był z nami obecny od zawsze. Auschwitz jedynie nam go uwypukliło.

"To, że w obozach umierało nie indywiduum, ale egzemplarz, nie może nie dotyczyć umierania tych, którzy uniknęli owych administracyjnych środków" (s. 508).

"Wciąż trwające cierpienie ma takież prawo do ekspresji, jak maltretowany do krzyku" (s. 509).

"Jeżeli [myślenie] nie mierzy się tym, co najskrajniejsze, co umyka pojęciu, to z góry nabiera cech akompaniamentu, którym SS zwykła była zagłuszać krzyki swoich ofiar" (s. 512).

"Śmierć dosłownie zamienia podmioty w rzeczy" (s. 521).

 

I coś, co i ja mam światu do powiedzenia na koniec:

"Społeczeństwu obecnemu kłamie się jeszcze, że śmierci nie trzeba się obawiać i sabotuje się wszelką nad tym refleksję" (s. 556).



Komentarze