Zanurzeni w materializmie

Budda słusznie zauważył, że pożądanie rzeczy (ale także czegokolwiek innego) - jest źródłem cierpienia i rozczarowania.

To uwikłanie w materię widać szczególnie wyraźnie po śmierci bliskiej osoby. Ten człowiek zniknął... a niezliczona ilość rzeczy z nim związanych pozostała.

Niektóre z nich były luźno z nim związane... więc nie budzą silnych emocji. Mogą posłużyć innym.

Dzisiaj odważyłem się, na przejrzenie książek Lenki. Jedną zostawiłem sobie (o kotach), inne (te bardziej luźno z nią związane) postanowiłem rozdać znajomym lub położyć na miejskiej półce bookcrossingu.


Książki

 

Są też środki czystości: mydło, pasta do zębów, gąbka... Będę ich używał.

I bardziej osobiste i emocjonalne: piżama (jeszcze z jej zapachem), słuchawki do słuchania muzyki i filmów, lornetka (gdy miała jeszcze dobry wzrok), kalkulator do nauki liczenia, kubek z krówką; plecak, z którym zdobyła dwa szczyty, butelka na wodę, ubranka... Prezenty urodzinowe.

Bolesne to tak bardzo, że niemal wszystkie ludy pierwotne wkładały rzeczy osobiste do grobu zmarłego... wierząc, że przydadzą mu się w zaświatach... lub może po to, aby nie patrzeć na nie codziennie i nie odczuwać bólu po stracie.

To naprawdę bardzo egzystencjalne uczucie, gdy na własne uczy widzimy, że "nadzy przyszliśmy, nadzy odchodzimy" zostawiając wszystko, co było tutaj związane z naszym życiem. Także to wszystko, co miało wartość emocjonalną i związane było z różnymi sytuacjami, przeżyciami. Wszystko zostaje, jakby porzucone i nieistotne...

Sama zaś Lenka była najmniej materialistyczną osobą, jaką udało mi się w życiu spotkać. Prezenty urodzinowe zawsze schodziły na drugi plan, najbardziej ceniła atmosferę spotkania, świeczki, tort i bliskich. Niby wiedziała do czego używane są pieniądze, ale nigdy się nimi nie emocjonowała i po części traktowała jak papier. 

Miała plany na przyszłość: jak dorośnie i wyzdrowieje, będzie pomagać zwierzętom i sprzątać lasy ze śmieci.

Nigdy nie narzucałem jej żadnych poglądów i postaw.



Komentarze