Wyruszam na polowanie
Tym razem studiuję Radunię od strony Przełęczy Tąpadła. Na początku mijam taką oto tablicę:
Jebać myśliwych! |
Dosadnie, ale może i to jest jakiś sposób. Dobrze, że zabijanie zwierząt komuś przeszkadza (nie tylko mnie), dobrze, że ktoś reaguje. Pojawia się u mnie myśl: "Lecz ludzi dobrej woli jest więcej... i mocno wierzę w to, że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim...".
Idąc w górę uświadamiam sobie, że ja też jestem myśliwym... tropię... a z pokrowca wyciągam przyrząd do strzelania... fotek.
Nawłoć uwielbiają nie tylko trzmiele... |
Siedząc w ciszy na szczycie Raduni, słyszę nagle jakieś trzaski gałęzi, jakieś zamieszanie. Nawet pomyślałem sobie, że to dzik przepuszcza swoją szarżę. Tymczasem, okazuje się, że to znacznie wyżej, w gałęziach drzew, jastrząb się awanturuje obijając się o pień, a nawet łamiąc gałęzie. Co on robi?
Nagle przeleciał nad moją głową. Był piękny, brązowy z białymi i czarnymi nakropieniami, zdrowe symetryczne skrzydła. Pokołował jeszcze nad czubkami drzew i odleciał.
Po minucie, znowu jakiś hałas, coś zbliżało się w gęstwinie trawy. To
wiewiórka. A więc to na nią polował jastrząb - zrozumiałem.
Oba zwierzaki kształtowały swoje umiejętności przetrwania przez miliony lat ewolucji. Tym razem udało się wiewiórce. Szukała miejsca, które mogłoby być dla niej nową kryjówką. Ptaki mają dobrą pamięć i powracają (zob. sroki atakują jerzyka). I ona o tym wiedziała.
Szła wprost na mnie. Nagle wychyliła głowę zza pnia i zobaczyła mnie:
Poszła dalej, szukać jakiejś kryjówki.
Zszedłem ze szczytu, w niższe partie, w poszukiwaniu Głębokiego Źródła. Nie udało mi się go znaleźć (moje jedyne niepowodzenie tego dnia), ale za to odkryłem ścieżkę zwaną na mapach "Tajemna". I rzeczywiście wygląda jak tajemna, z boku szlaku, ukryta w gęstwinie traw i drzew. Na środku tej ścieżki leżał taki patyk, który okazał się czymś żywym:
Brałem pod uwagę, że to żmija... ale okazało się, że to wąż, gniewosz plamisty (pod ochroną oczywiście). Gniewosze gniewają się, gdy ich ktoś niepokoi, więc poczekałem parę minut. Zauważył mnie i bardzo bardzo powoli (żeby nikt nie pomyślał, że ucieka) zacząć schodzić ze ścieżki ku trawom.
To był udany dzień, udane polowanie. Dużo się nauczyłem.
Komentarze
Prześlij komentarz