O rozwijaniu duszy

Wracam powoli do świata żywych, po bardzo wyczerpującym miesiącu. Plany na najbliższy czas: poświęcanie czasu dla duszy.

Rozwój duchowy ma to do siebie, że nie daje żadnych realnych zysków (dla świata). Ani dzięki temu nie zdobędziesz nowych przyjaciół, ani lepszej pracy, ani większej efektywności swoich działań. Dlatego ludzie wolą rozwijać osobowość (odwrotność rozwoju duchowego)... bo rozwój osobowości może to wszystko dać; błyszczy, imponuje, stwarza wrażenie postępu, budzi podziw, pożądanie, zazdrość; można go przemienić (jak towar, jak walutę) na wiele innych namacalnych korzyści społecznych. 

Całkiem dobry artykuł z tym związany ukazał się ostatnio w "Zwierciadle":

"Duchowość, tak jak psychologia, jest dziś przerabiana na produkt. [...] Medytacja pozbawiona czynnika etyczno-duchowego zaczyna być elementem kapitalistycznej rzeczywistości, jest komercjalizowana i zamienia się w zaprzeczenie tego, do czego została stworzona. Korporacje wykupują kursy mindfulness dla pracowników (uważność bez komponentu etycznego), by nauczyć ich radzenia sobie ze stresem, dzięki czemu będą mogli wytrzymać więcej ciśnienia, nadgodzin i nierealistycznych wymagań. Jeżeli z praktyki medytacyjnej zabierzemy odniesienie do duchowości i etykę, mające służyć doskonaleniu właśnie duszy, to ona zacznie być podatna na wypaczenie. A głód duchowości pozostanie. [...]
Mogę być totalnie wyregulowaną osobą, która świetnie zarządza swoim życiem osobistym, buduje zrównoważone relacje z światem, uczestniczy w życiu kulturalnym – i nadal czuć jałowość w jakiejś sferze życia
". [artykuł]

 

Kamyki



Komentarze