Dewajtis
Na ekrany TV weszła właśnie ekranizacja powieści Marii Rodziewiczówny "Dewajtis".
Nie było zaskoczeniem, że dąb Dewajtis (istniał naprawdę!) stanowi tam jedynie epizod, łącznik, Leitmotiv. Warto jednak zatrzymać się nad tym słowiańskim wyrażeniem (w litewskiej wersji), bowiem to wielce szanowne słowo, potężne, ważne, sięgające języka praindoeuropejskiego. Pochodzi od "dewa" (Bogini / Bóg). Od niego później powstanie Deus / Zeus / Diva - i zakorzeni się na dobre w językach romańskich i celtyckich. Ale funkcjonować będzie także w językach słowiańskich, od niego bowiem pochodzi nasza "dziewczyna" / "dziewica" / "dziewka" / "devka" / "diewoczka" - tak były nazywane czcicielki słowiańskich bogów, wiedźmy (wiedzące), dziewczyny w wiankach, kapłanki drzew (co mocniej wybrzmiewa w kontekście mojego poprzedniego wpisu o Raduni).
Współczesny kult drzew przy granicy rosyjsko-fińskiej. |
Podczas najazdu rzymskich katolików na nasze słowiańskie krainy w średniowieczu, starano się wytępić dawne obyczaje i nadano słowu "dziewka" pejoratywne znaczenie (obecne "dziwka").
Sama Maria Rodziewiczówna wydaje się osobą świadomą naszych słowiańskich korzeni (miała dom pod Warszawą, który nazwała "Wyraj").
Co do Dewajtis... Wczoraj byłem na Górze św. Anny i razem z Basią poszliśmy na spacer.
Wśród pól i lasów natrafić można na ruiny poniemieckiego Folwarku Waldhofa. Miejsce ma swój urok.
Wokół niego rosną potężne drzewa, ciągną się urocze wąwozy... I jest tam drzewo, które nazwałem Dewajtis:
Miejsce schowane przed światem...
Więcej fotek: TUTAJ!
Jak tam badania?
OdpowiedzUsuń