Mrówki #2
Minęły już dwa miesiące od momentu, gdy rozpocząłem mój eksperyment związany z balkonowym mini ogrodem. Czego się nauczyłem?
Że baterie słoneczne w obecnej wersji mogą naładować wszystkie mniejsze urządzenia (nawet w pochmurny dzień), ale zasilenie laptopa, wentylatora, światła... wymaga trochę innego sprzętu (nowszego).
Moje rośliny rosną, pojawiła się łąka kwietna (choć na maki muszę jeszcze poczekać).
Stokrotki afrykańskie:
Najwięcej jednak nauczyłem się o mrówkach i od mrówek. Ich ciała są w zasadzie perfekcyjne, miliony lat ewolucji stworzyły doskonałe skończone dzieło. Te moje zajmują się głównie hodowlą mszyc i potrafią uczyć się na swoich błędach. Sól i soda oczyszczona wprawdzie je trochę odstraszają, ale potrafią bardzo szybko się do tych substancji przyzwyczaić. Rozpoznają moją twarz, rozpoznają głos (bez znaczenia w tym momencie jest, czy to poprzez drganie powietrza, czy jakoś inaczej... ważne, że rozpoznają). Potrafią świetnie się chować, omijać przeszkody, zapamiętywać niebezpieczne miejsca, natychmiast komunikować się z grupą. Są naprawdę inteligentne i budzą mój podziw.
Teraz wiem, że w przyszłości, pierwsze co trzeba zrobić, to zabezpieczyć swój ogród przed mrówkami. Nie skupiać się na mszycach, ale na mrówkach. Bez mrówek nie ma mszyc.
Przy moim balkonie pojawiło się także dwóch (a może trzech) nowych gości. W gęstej koronie modrzewiu prawdopodobnie ma swoje gniazdo para gołębi grzywaczy. Wprawdzie sroki (te same, które rok temu zadziobały małego jeżyka) próbowały je zdominować, ale gołębie wytrzymały presję i zadomowiły się w dzielni. Sroki od czasu do czasu przepuszczają atak... ale raczej bez powodzenia. Brawo!
Komentarze
Prześlij komentarz