Lenkowymi śladami: Ślęża i Palenica
Aby jakoś oderwać się od myśli odbijających się w czterech ścianach, wyruszyłem w góry. Tam, gdzie byłem z Lenką.
Najpierw Ślęża. Moja macierz.
To tutaj, w 2019, Lenka jako pierwsza osoba w Polsce zażyła sobie "chemię" na szczycie.
Nie jest to może wysoka góra, ale dla niej był to Mount Everest, który udało się zdobyć (mózg po kilku operacjach, uszkodzony, koordynacja ruchowa też uszkodzona).
Wchodziliśmy bardzo powoli, często robiąc przystanki.
A po trzech latach, ja w tym samym miejscu, już bez niej:
Następnego dnia pojechałem na Palenicę. Trasa trochę krótsza, ale podejście bardzo strome.
Wchodząc na górę "na nowo" zdałem sobie sprawę jakiego czynu dokonała Lenka. Narzekała i wypominała mi to przez następne miesiące. Ale weszła, zdobyła... a na szczycie była zadowolona.
Na tę wspinaczkę dostała ode mnie kijek (sam także chodzę zawsze z kijkiem).
Ten jej kijek wziąłem i na moją samotną wycieczkę po tych miejscach:
Lenka odpoczywa w drodze na szczyt (2019):
To samo miejsce w 2022:
I wreszcie na szczycie, zasłużony odpoczynek (2019):
To samo miejsce w 2022, trochę zarosło:
Lenka w miejscu paleniska (2019):
To samo miejsce w 2022:
Kurhan słowiański (2019):
Ten sam kurhan w 2022:
Komentarze
Prześlij komentarz