Co dalej w moim życiu?
Ostatnio jestem bardzo bardzo zapracowany, ale też zajęty wymowną myślą, że:
gdy byłem nastolatkiem, intensywnie uczyłem się świata (społecznego), on mnie wzbogacał: pochłaniałem książki, oglądałem filmy (światowa czołówka, klasyka), chodziłem po galeriach, czytałem biografie słynnych malarzy, no i oczywiście filozofię. Poznawałem subkultury, religie... i uczestniczyłem w tych subkulturach i religiach. Zanurzałem się w różnych gatunkach muzycznych i koncepcjach społecznych.
Ale od wielu lat już niczego nie uczę się od ludzi. Oni mnie w żaden sposób już nie rozwijają i nie ubogacają. Moja edukacja w tym zakresie dawno się zakończyła. Wszystko, czego miałem nauczyć się - już się nauczyłem. Najwięcej dała mi filozofia (ona sprawia, że nie tak łatwo "wcisnąć mi" jakąś mainstreamową ideę i zachwycić czymkolwiek ze sfery kultury).
Owszem, czerpię nadal radość z filozofowania, ale już nie na zasadzie poznawania czegoś nowego, ale na zasadzie spotkania się z ludźmi, którzy mają te same myśli, co ja... i z ideami, które i mnie towarzyszą każdego dnia. To miłe.
Moja dusza jednak chce iść dalej. Ona wie, że teraz może uczyć się jedynie od drzew, ptaków, owadów i traw. I uczyć się od samej siebie (poznając samą siebie).
Nie tylko myślę o tym kolejnym etapie mojego życia, ale nieśmiało podejmuję konkretne działania, które mają mnie do tego celu doprowadzić. Może za jakiś czas o nich opowiem.
Trzeba było zostać w tym lesie z rudym psem, a nie pchać się do ludzi. Życie społeczne zmieliło na proch.
OdpowiedzUsuń