A jednak borelioza!
Już parę miesięcy temu wspominałem o moich dziwnych kłopotach ze zdrowiem (podejrzewałem nawet guza w mózgu). Każde kolejne badanie wykazywało jednak, że wszystko jest w najlepszym porządku... a zawroty głowy, szum w uszach i napięcie mięsni twarzy nadal się utrzymywały. W końcu zrobiłem trzy testy na borieliozę i wszystkie potwierdziły, że jest.
Dziwnie to zabrzmi, ale nawet ucieszyłem się. W końcu chyba lepiej mieć boreliozę niż guza mózgu... no i lepiej w ogóle wiedzieć w czym jest problem niż nie wiedzieć w ogóle. Nie znaczy to, że bagatelizuję boreliozę - wręcz przeciwnie, to bardzo poważna sprawa.
Dzisiejszą notkę postanowiłem napisać z myślą, że może się komuś przyda, może nawet uratuje życie. Z moich własnych doświadczeń i z tego, co czytam w Internecie, wynika, że ludzie zmagają się z tym latami i nie wiedzą, co im jest. W moim przypadku, wykrycie boreliozy też było w zasadzie dziełem przypadku, ślepym trafem. Borelioza daje tak różnorodne i liczne objawy, że pasują do nich setki chorób. Ku przestrodze podaję więc poniżej, jak może zareagować otoczenie i lekarze:
U lekarza rodzinnego:
- Pani Doktor, a może bym zrobił jeszcze test na boreliozę? Co Pani o tym sądzi?
- No, ale co? Ugryzł Pana kleszcz? Miał Pan rumień?
- No, w zasadzie nie ugryzł. Nie zdążył. Nie miałem rumienia.
Mój drugi lekarz rodzinny:
- No, ale co? Ugryzł Pana kleszcz? Miał Pan rumień?
Mój laryngolog:
- No, ale co? Ugryzł Pana kleszcz? Miał Pan rumień?
Mój neurolog:
- No, ale co? Ugryzł Pana kleszcz? Miał Pan rumień?
Znajomi:
- No, ale co? Ugryzł Cię kleszcz? Miałeś rumień?
Moja matka:
- No, ale co? Ugryzł Cię kleszcz? Miałeś rumień? Wymyślasz sobie... Nie masz co z pieniędzmi robić?
Napiszę to więc w tym miejscu pogrubioną czcionką: "Nie, kleszcz nie musi wgryźć się w skórę! Nie, nie musi wystąpić rumień".
Co więcej, to wcale nie musi być kleszcz. I nie musi to być ten kleszcz, który chodził po Waszej nodze rok temu na wakacjach. Może to być kleszcz, który wbił się wam w ciało w dzieciństwie, np. 35 lat temu! Choć wydaje się to każdemu tak nieprawdopodobne, przez długie lata masz układ immunologiczny może trzymać bakterię w ryzach. Czasami będziemy czuć nieuzasadnione zmęczenie (np. rano wstajemy i od razu czujemy się zmęczeni). Może nas czasami coś boleć w stawach, może dopadać migrena - ale tłumaczymy sobie takie rzeczy różnymi przyczynami. Nie podejrzewamy nic a nic.
I nagle, w naszym życiu pojawia się sytuacja powodująca silny stres, załamanie. Układ odpornościowy nam siada na dobre. Bakteria może więc rozwijać się bez przeszkód. Ciągnie się to miesiącami, latami... a Wy nic nie wiecie. Każdy Was uspokaja, że to na pewno spowodowane psychicznymi doświadczeniami... i przejdzie.
W moim otoczeniu, tylko jedna osoba zachęcała mnie do zrobienia testów na boreliozę (ELISA, Western Blot IGM, Western Blot IGG). Dziękuję Basiu!
A teraz coś praktycznego...
1. Jeśli chcemy mieć conajmniej 70% pewności, czy mamy borelię, czy nie mamy - należy wykonać wszystkie 3 testy. W jednym dniu ELISA, za parę dni, nie czekając na wyniki pierwszego testu - Western Blot w obu klasach. Wynik jednego testu jest zbyt niepewny, aby polegać tylko na nim - w zasadzie nie da nam pewności, a przecież po to robisz test, aby mieć pewność, a nie po to, aby dalej mieć wątpliwości.
2. Po wykryciu boreliozy, człowiek zaczyna studiować temat i dowiaduje się, że i na tym obszarze medycznym trwa wojna conajmniej dwóch obozów:
- leczenie według standardu IDSA (oficjalny) - jeden antybiotyk przez parę tygodni;
- leczenie według standardu ILADS (mniej oficjalny) - wiele różnych antybiotyków przez wiele miesięcy.
Temat jest obszerny i w obu przypadkach są osoby zadowolone i takie, które się rozczarowały i nie zostały wyleczone.
Ja zdecydowałem się na IDSA i już niedługo idę do szpitala. Biorąc pod uwagę moją silną medicofobię, będzie to dla mnie ciężkim przeżyciem. W najgorszych chwilach będę pewnie przywoływał w myślach moją córkę, która nie takie rzeczy była w stanie znieść.
Do tematu pewnie jeszcze wrócę...
Dziwnie to zabrzmi, ale nawet ucieszyłem się. W końcu chyba lepiej mieć boreliozę niż guza mózgu... no i lepiej w ogóle wiedzieć w czym jest problem niż nie wiedzieć w ogóle. Nie znaczy to, że bagatelizuję boreliozę - wręcz przeciwnie, to bardzo poważna sprawa.
Dzisiejszą notkę postanowiłem napisać z myślą, że może się komuś przyda, może nawet uratuje życie. Z moich własnych doświadczeń i z tego, co czytam w Internecie, wynika, że ludzie zmagają się z tym latami i nie wiedzą, co im jest. W moim przypadku, wykrycie boreliozy też było w zasadzie dziełem przypadku, ślepym trafem. Borelioza daje tak różnorodne i liczne objawy, że pasują do nich setki chorób. Ku przestrodze podaję więc poniżej, jak może zareagować otoczenie i lekarze:
U lekarza rodzinnego:
- Pani Doktor, a może bym zrobił jeszcze test na boreliozę? Co Pani o tym sądzi?
- No, ale co? Ugryzł Pana kleszcz? Miał Pan rumień?
- No, w zasadzie nie ugryzł. Nie zdążył. Nie miałem rumienia.
Mój drugi lekarz rodzinny:
- No, ale co? Ugryzł Pana kleszcz? Miał Pan rumień?
Mój laryngolog:
- No, ale co? Ugryzł Pana kleszcz? Miał Pan rumień?
Mój neurolog:
- No, ale co? Ugryzł Pana kleszcz? Miał Pan rumień?
Znajomi:
- No, ale co? Ugryzł Cię kleszcz? Miałeś rumień?
Moja matka:
- No, ale co? Ugryzł Cię kleszcz? Miałeś rumień? Wymyślasz sobie... Nie masz co z pieniędzmi robić?
Napiszę to więc w tym miejscu pogrubioną czcionką: "Nie, kleszcz nie musi wgryźć się w skórę! Nie, nie musi wystąpić rumień".
Co więcej, to wcale nie musi być kleszcz. I nie musi to być ten kleszcz, który chodził po Waszej nodze rok temu na wakacjach. Może to być kleszcz, który wbił się wam w ciało w dzieciństwie, np. 35 lat temu! Choć wydaje się to każdemu tak nieprawdopodobne, przez długie lata masz układ immunologiczny może trzymać bakterię w ryzach. Czasami będziemy czuć nieuzasadnione zmęczenie (np. rano wstajemy i od razu czujemy się zmęczeni). Może nas czasami coś boleć w stawach, może dopadać migrena - ale tłumaczymy sobie takie rzeczy różnymi przyczynami. Nie podejrzewamy nic a nic.
I nagle, w naszym życiu pojawia się sytuacja powodująca silny stres, załamanie. Układ odpornościowy nam siada na dobre. Bakteria może więc rozwijać się bez przeszkód. Ciągnie się to miesiącami, latami... a Wy nic nie wiecie. Każdy Was uspokaja, że to na pewno spowodowane psychicznymi doświadczeniami... i przejdzie.
W moim otoczeniu, tylko jedna osoba zachęcała mnie do zrobienia testów na boreliozę (ELISA, Western Blot IGM, Western Blot IGG). Dziękuję Basiu!
A teraz coś praktycznego...
1. Jeśli chcemy mieć conajmniej 70% pewności, czy mamy borelię, czy nie mamy - należy wykonać wszystkie 3 testy. W jednym dniu ELISA, za parę dni, nie czekając na wyniki pierwszego testu - Western Blot w obu klasach. Wynik jednego testu jest zbyt niepewny, aby polegać tylko na nim - w zasadzie nie da nam pewności, a przecież po to robisz test, aby mieć pewność, a nie po to, aby dalej mieć wątpliwości.
2. Po wykryciu boreliozy, człowiek zaczyna studiować temat i dowiaduje się, że i na tym obszarze medycznym trwa wojna conajmniej dwóch obozów:
- leczenie według standardu IDSA (oficjalny) - jeden antybiotyk przez parę tygodni;
- leczenie według standardu ILADS (mniej oficjalny) - wiele różnych antybiotyków przez wiele miesięcy.
Temat jest obszerny i w obu przypadkach są osoby zadowolone i takie, które się rozczarowały i nie zostały wyleczone.
Ja zdecydowałem się na IDSA i już niedługo idę do szpitala. Biorąc pod uwagę moją silną medicofobię, będzie to dla mnie ciężkim przeżyciem. W najgorszych chwilach będę pewnie przywoływał w myślach moją córkę, która nie takie rzeczy była w stanie znieść.
Do tematu pewnie jeszcze wrócę...
Minął rok od czasu mojego pobytu w szpitalu i standardowego "wlewu dożylnego antybiotyku". Pomimo zapewnień pani ordynator "że jak na razie obecna procedura radzi sobie z krętkami"... okazało się, że mam nadal boreliozę (zrobiłem ponowne testy). Tak więc po roku, cała procedura zaczyna się od nowa... ale zapewne nie tak samo. Ręce mi opadają.
OdpowiedzUsuńPan poczyta o metodzie biorezonansu, Robi to Biorife. Jestem po 6 zabiegach i czuję rewelacyjną poprawę.
OdpowiedzUsuńPolecam.
Czy rumień wędrujący występuje zawsze? Niedawno czytałam, że jedynie u kilku procent osób zarażonych występuje ten objaw. Martwi mnie to, bo kiedyś jako dziecko zostałam ugryziona przez kleszcza. Tyle się teraz słyszy o boreliozie, że chyba pójdę wykonać badanie dla własnego spokoju wewnętrznego.
OdpowiedzUsuńNie zawsze jest rumień. A badania warto zrobić i mieć pewność. Stawiam tezę, że większość ludzi ma borrelię, ale o tym nie wie.
UsuńBardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń