Dryfowanie
![Obraz](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgR30AixTOnwwA96T4C0g1jvr1LmfgUKM9Zjll5I-3RDS8jnNnAdY-QPi2dZ43W9xXF3jx1Qn-Gmcn_ddgFDgFRlwrunNQmSMfOU-B5ROx5iH7Kc2ATEz9SvDh7l82dRIVPvZTCuqaji__plluyjVHzr93A2QBpX564zu23AEnnRuI8KUbS4lksAqBXOQ/w640-h372/20220919_122625.jpg)
Chwilowo dryfuję w Kosmosie bez celu. Z coraz mniejszą determinacją, aby trwać, aby żyć. Pomyślałem sobie, że muszę złapać się jakiejś myśli... że warto jeszcze coś zrobić przed odejściem z tego świata. Jakiś jeden cel, niezbyt górnolotny, bo górnolotne cele są śmieszne w tym Wszechświecie-Bez-Sensu. Na razie jednak dryfuję... Bywam na cmentarzu, odgrodzony Czasoprzestrzenią, przez którą nie da się przejść, przeniknąć. Uwięziony. Do Lenki przychodzą sarenki... Jutro wyjeżdżam do Wrocławia w nadziei, że znajdę jakieś ukojenie choć na jeden dzień. Że miejsca zmieniają cokolwiek. Politechnika, starorzecze Odry. Z piwnicy przyniosłem stary śpiwór (taki na -17°C) zakupiony jeszcze w latach '80, gdy byłem nastolatkiem i zaczytywałem się relacjami Kukuczki z Himalajów. Wyprałem go kilkukrotnie, suszy się, zabiorę go jutro. Jeśli los pozwoli z Wrocławia podjadę pod Ślężę. Dryfuję przez Przestrzeń, która nie daje sensu.