O nieuchronności porażek

Ostatnie tygodnie obfitowały w wiele decyzji, pół decyzji i w wiele nagłych zmian planów. Trochę się z tym wszystkim męczyłem. Ta szamotanina wynikała z faktu, że jakiekolwiek rozstrzygnięcia dotyczące zakupu działki, przeprowadzki, zakupu domu do remontu, czy też budowy nowego domu - to bardzo poważne sprawy, często wpływające na resztę życia (zmiana miejsca pracy, kredyty, itd). Poziom stresu i napięcia jest więc w takich momentach bardzo wysoki.

Przez cały tydzień, na okrągło czytam też o różnych zagadnieniach budowlanych, oglądam filmy instruktażowe, podpatruję innych w ich poczynaniach związanych z kupnem domu / remontem. I uświadomiłem sobie jedno: bez względu na to, jaką decyzję się podejmie, zawsze się czegoś żałuje, zawsze ogarniają nas jakieś wątpliwości, zawsze popełniamy jakieś błędy. I nie znam osoby, która po podjęciu decyzji, by czegoś nie żałowała. Nie znam też nikogo, kto w tym całym procesie budowlanym, w tych przeprowadzkach - byłby w pełni zadowolony. Nie znam!

I to jest wniosek, który mnie trochę uspokaja.

W sieci znalazłem wczoraj takie coś:


Decyzje

A co do moich dalszych planów... osada w Głuchołazach na razie pozostanie sadem (posprzątam tam jeszcze trochę, posadzę parę drzewek i krzaków, ogrodzę). Kto wie, może za rok wrócę do tematu z nowymi siłami.

Równocześnie, zdecydowałem się na zakup działki ROD w okolicach mojego zamieszkania. Ale o tym opowiem następnym razem.

Komentarze

Prześlij komentarz