Siedlisko #4 - Kilofy w ruch
Prace w terenie trochę poszły do przodu. Udało się przesadzić dwa drzewka. Trzecie drzewko (mała jabłoń) była spróchniała w środku - więc trzeba ją było ściąć. Czwarte (rozrośnięte gałęzie olchy) były (i są nadal) wrośnięte w ruiny starego budynku - i to jest jedyne drzewo, które musiałem poświęcić. Niestety, nie udało się nadal usunąć korzeni wraz z fragmentem muru.
Tym chyba będzie musiała zająć się koparka / spychacz.
Dzięki pomocy szwagra Staszka, udało się jednak trochę wyjąć kamieni i głazów (one mogą przydać się w przyszłości, nie chcę ich wyrzucać). Kilofy poszły w ruch, to bardzo dobre wszechstronne narzędzie (polubiłem je).
Sprawdził się także w praktyce mój wynalazek: ciągnięcie głazów na dywanie. :-)
Można by ten patent dopracować: trochę szerszy, z kieszeniami na krawędziach, śliskie podłoże i dobra rączka do ciągnięcia... i w zasadzie można by rozpocząć produkcję seryjną... ;-)
Pomimo, że dywanik to świetny wynalazek, to jednak zdecydowałem się kupić mały wózek na drobnicę. Szczegóły wkrótce.
Następny krok: wydobyć tyle głazów ile się da, ale też zamówić jakąś koparkę / spychacz w celu wyrównania terenu.








Brawo! Powodzenia. Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuń