Życie jest zbyt krótkie...
... zbyt krótkie na doskonalenie się, na stawanie się coraz lepszym, na pełny rozwój naszego potencjału, na osiąganie szczytów, na przekraczanie barier, na poznanie wszystkiego, co nas interesuje.
Jeśli życie jest po to, abyśmy udowodnili Bogu naszą wartość (jak chce wiele religii) - to zdecydowanie poskąpiono nam czasu.
Potrzebuję co najmniej stu lat na studiowanie medycyny (w jednym moim życiu chciałbym być cholernie dobrym lekarzem), stu następnych lat na ogarnięcie astronomii i fizyki (choć nie wiem, czy to nie zbyt krótko)... zdecydowanie następnych stu lat na przeczytanie wszystkich greckich ksiąg (w oryginale) Ptolemeusza, Heraklita, Platona, Herodota, Arystotelesa... i setek innych klasyków.
Co najmniej przez sto lat chciałbym być ogrodnikiem, mieć swój sad i winorośl... a następne sto spędzić na dogłębnym studiowaniu biologii i metafizyki drzew.
I zwiedzić cały świat... ale wyłącznie pieszo (to następne sto lat).
I stać się mistrzem Kung-Fu osiągając perfekcję w ciągu stuletniej praktyki.
Naprawdę mam pomysłów na moje życie na następne tysiąclecia.
Dzisiaj dostałem dostęp do biblioteki cyfrowej, która zawiera tysiące ciekawych pozycji książkowych: informatyka, filozofia, rozwój duchowy... klasyka myśli hinduskiej, matematyka myślicieli arabskich, najstarsze dzieła w sanskrycie, setki pozycji o buddyzmie i o archeologii... Ech... Przybiło mnie to! :-(
Tym bardziej, że nie jest to beletrystyka, którą czyta się jednym tchem... ale literatura do długiego studiowania.
To naprawdę frustrujące i przybijające. Jak mam się doskonalić? Jak mam pokazać światu, Bogu i sobie samemu kim jestem (mogę się stać), skoro czasu mam zaledwie na parę korekt w moim życiu?! To tak jakby ucznia oceniać po jednym dniu nauki, pracownika po jednym dniu pracy, a kierowcę po pierwszym dniu nauki jazdy.


:(
OdpowiedzUsuń