Miksowanie z Litwy
Ostatnimi laty słucham głównie jazzu oraz ambientu (muzyka tła, w sam raz do pracy). Ten ambient to czasami bardzo spokojny, czasami taki lounge / house, ale często także groovy (jakiś czas temu pisałem tu o "Flavour Trip").
Odkrywam różnych DJ-ów. Tak się składa, że to niemal same kobiety (sam nie wiem, jaki z tego wniosek powinien płynąć) - i co wymowne - pochodzące z Litwy i z Rosji (słowianki).
Oprócz tego, że potrafią dobrze miksować muzykę... są także INNE. Piękne, ale w takim bardziej klasycznym sensie. Nie naśladują zachodniego showbiznesu, nie udają kogoś kim nie są, żadnych silikonów, żadnych "karpi", żadnych "glonojadów" i żadnych czarnych kresek zamiast brwi. Naturalne, niekrzykliwe, bez "solarium", nie próbują udawać, że są z Los Angeles i nie mają z tego powodu kompleksów. Ubiór nienachalny, w dobrym guście (w stylu "old money"). Żadnych wydumanych scenografii, dziwnych kolorów włosów, żadnych tatuaży zaczerpniętych od żuli z przedmieść San Francisco. ;-)
Jednym słowem (przynajmniej dla mnie) to powiew świeżości. Ale też fakt, który dużo mówi na temat tzw. "wojny zachodu ze wschodem", "wojny kulturowej".
Dzisiaj jako przykład idzie pierwsza z nich, Litwinka Greta. Załóżcie dobre słuchawki!
...i mój ulubiony set znad Bałtyku:
"Odkrywam różnych DJ-ów. Tak się składa, że to niemal same kobiety (sam nie wiem, jaki z tego wniosek powinien płynąć) - i co wymowne - pochodzące z Litwy i z Rosji (słowianki)."
OdpowiedzUsuńWniosek: algorytm Youtuba działa jak należy ;-)