Radunia uczy

Wczoraj spędziłem cały dzień na Raduni szukając mitycznego "Głębokiego Źródła", które służyło starożytnym do rytualnych ablucji. Źródło pamiętali jeszcze XIX-wieczni mieszkańcy tych terenów, ale już w latach '50 XX-wieku, źródła nie odnaleziono. Miałem nadzieję, że mimo wszystko uda mi się ustalić jego lokalizację... jakikolwiek ślad... ale nie udało się. Teren został dokładnie przeczesany - i nic!

Niemniej, in plus, udało mi się zweryfikować kilka ścieżek znajdujących się na mapach OSM (wprowadziłem już na nich odpowiednie zmiany). Poprawiłem również parę elementów na mojej autorskiej mapie.

Nie to jednak okazało się dla mnie najważniejsze...

Uświadomiłem sobie (a w zasadzie Radunia mi uświadomiła), że w górach to nie szczyty są najważniejsze. A nie da się ukryć, że każdy wychodząc w góry chce dojść na szczyt. Ale po co? Dlaczego ludzie mają taką obsesję? Dlaczego właśnie to jest dla nich ważne? Dlaczego akurat szczyt? Czy to on jest istotą góry i tym, co ma najcenniejszego?

Czy nie próbujemy tak samo zachowywać się na płaszczyźnie zawodowej i w życiu prywatnym?

Będziesz zawsze ślepo szedł na szczyt (aby go zdobyć, aby go zaliczyć) dopóki nie uświadomisz sobie, czym są góry. Będziesz zawsze szedł na szczyt w swoim życiu, dopóki nie uświadomisz sobie, czym jest życie.

 

Radunia
Woda w źródełku nadal zatruta.


Radunia
W dali szczyt Ślęży.

 

Radunia
"Kacza kałuża", czyli dół po kultowym Wielkim Drzewie słowian.



Radunia
Jesień.


Komentarze