Letnie buty w góry i w bezdroża
Sezon letni ma się ku końcowi, warto więc podsumować mój test letnich butów w góry.
Coś dziwnego podziało się w branży obuwniczej na świecie, nagle wszyscy zaczęli produkować letnie półbuty z membraną, co moim zdaniem jest zupełnie bez sensu. Wychodząc w góry, albo przewidujesz dobrą pogodę, albo bierzesz pod uwagę, że może padać... i będzie błoto, kałuże. W tym pierwszym przypadku liczy się oddychalność buta w letnie upały (więc nie membrana!). Nawet jeśli pogoda totalnie cię zaskoczy i wbrew wszelkim przewidywaniom lunie deszcz - trudno! Trzeba wziąć to ryzyko "na klatę". Lepiej raz iść w mokrych butach niż 20 razy męczyć się w membranie, gdy temperatura powietrza przekracza 30°C w cieniu.
Z drugiej strony, gdy prawdopodobieństwo ulewy jest znaczne, a teren wilgotny... gdy jest to wiosna lub jesień - to nie zakładamy przecież półbutów tylko coś wyższego - i wtedy membrana ma sens.
Do tej pory byłem bardzo zadowolony z moich starych Ecco i ich oddychalności. Ale po kilku latach, zaczęły się powoli przecierać i nadszedł czas, aby pomyśleć o wymianie. I tu pojawiło się właśnie zaskoczenie, gdyż większość ofert zawierała membrany. W przypadku innych marek - także.
Warto podkreślić, że dodatkowym warunkiem w moim przypadku jest materiał, z którego wykonany jest but - nie może zawierać naturalnej skóry i musi być w pełni wegański.
Po długich poszukiwaniach zdecydowałem się kupić dwie pary butów.
Pierwsza to Salewa Pedroc Air, która - jak wynika z opisu - charakteryzuje się dobrą oddychalnością i nie zawiera membrany. Wizualnie też sprawia wrażenie butów dosyć przewiewnych.
Druga para to Ecco BIOM 2.1 X Country M, która zawiera membranę Gore-Tex, ale zdecydowałem się je kupić ze względu na dobre doświadczenia z tą duńską marką... i upewnić się, że membrana latem jest naprawdę bez sensu.
Werdykt
Salewa jest butem trochę wąskim (takie mam wrażenie). Ściśle przylega do stopy (nie chodzi o to, że rozmiar jest za mały!). Po dłuższym marszu to uczucie jednak znika i zapominamy, że mamy buty na nogach. Komfort noszenia oceniłbym na 8/10.
Zdecydowanie największą zaletą tych butów jest przyczepność do podłoża. Bez względu na to, czy był to żwir, czy skała - ani razu nie "zjechał". I to tłumaczy też ich ścisłe przyleganie do stopy: buty dedykowane są raczej do skał, gór wysokich, gdzie większość trasy jest skalista (muszą więc dobrze przylegać do stopy i ją "trzymać"). Przyczepność oceniłbym na 10/10.
Pozostaje jeszcze oddychalność. Tutaj jest zaledwie dobrze. W czasie marszu miałem uczucie ciepła w bucie (pomimo braku membrany). Jednak po wielogodzinnej wędrówce, po zdjęciu buta - stopa była nadal sucha. Więc wszystko w porządku, dały radę. Oddychalność oceniłbym na 7/10.
Ecco to buty, które mają wewnątrz jakby więcej przestrzeni, co czyni je bardziej komfortowymi podczas wędrówki. Legendarna technologia BIOM robi swoje! Chodzi się w nich naprawdę przyjemnie. Komfort noszenia oceniłbym na 10/10.
Gorzej jest z przyczepnością (nie tylko tego modelu). Tragedii nie ma, ale czasami zdarza się poślizg na skale. Przyczepność oceniłbym na 7/10.
No i teraz najważniejsze: oddychalność! Z tego powodu, że buty zawierają membranę, spodziewałem się, że będzie problem z przewiewnością. I tu nastąpiło spore zaskoczenie. Dawały radę (nie wiem, jakim cudem). Po całodziennej wędrówce, stopa była sucha, a skarpetki świeże jak po praniu (zachowały nadal zapach proszku do prania). Oddychalność oceniłbym na 9/10 (jest lepsza niż w przypadku Salewy).
Podsumowując, Salewę będę zakładał wychodząc w góry skaliste, strome zbocza - bo w tym przypadku przyczepność i ścisłe trzymanie stopy to priorytet. Ecco za to będą pierwszym wyborem na bezdrożach, w lesie, na zwykłych trasach górskich (np. Sudety, Ślęża) - bo zapewniają komfort noszenia. Obie pary mają swoje wady i zalety, bo tak naprawdę przeznaczone są do trochę innych warunków i zastosowań. Nie żałuję zakupu żadnej z nich.
Buty typu barefoot, także trekkingowe, są też ciekawą opcją. Swoją drogą, wiadomo but to głównie funkcjonalność, ale żadne tekstylia nie wyglądają tak dobrze jak skóra. Zgodnie z indiańską filozofią nie marnowania żadnych resztek zabijanego zwierzęcia to chyba rozsądna opcja także dla tych którzy ich nie jedzą.
OdpowiedzUsuń