Epos Oeuvre D’Art Big Moon
To w zasadzie historia o tym, jak w ciągu godziny straciłem kilkanaście tysięcy złotych... i jak je potem odzyskałem.
Zawsze na początku miesiąca reguluję moje zegarki. Dlaczego? Odpowiedział na to już Jean-Paul Getty:
"Wolę rzeczy niż ludzi. Nie zmieniają się w przykry dla mnie sposób".
Mój mechaniczny Epos to największa perełka wśród moich zegarków, nie tylko z powodu jego wartości i renomy, ale przede wszystkim dlatego, że odzwierciedla moje JA.
Jeśli chodzi o jego chód i precyzyjność - nic mu nie można zarzucić. Ładnie też "cyka"... jak serce niemowlaka. Ma jednak jedną wadę, w zasadzie nie naprawioną od lat '80: wskazówka księżycowa, którą trudno ustawić za pomocą przycisków - raz działa, raz ulega awarii. Moim zdaniem to jest wada konstrukcyjna i koncepcyjna: podkładka pod tarczą nie zawsze należycie dociska koło wskazówki księżycowej, więc ma ona tendencje do wyskakiwania ponad swój przeznaczony poziom... i cały mechanizm wtedy się nie zazębia. Mówimy oczywiście o wielkościach rzędu setnej części milimetra.
Musiałem więc rozebrać mechanizm, aby zobaczyć, co się stało. Nie mając profesjonalnych narzędzi i warunków - po pierwsze porysowałem trochę kopertę, zrobiłem ryskę na tarczy... jakby tego było mało, przekręciłem / złamałem śrubę pod tarczą... Myślałem, że już straciłem ten zegarek... :-(
Na szczęście w czeluściach piwnicy udało mi się znaleźć podobną śrubkę (średnica 0,1mm), która leżakowała tam od 30 lat... i jakby czekała na ten właśnie moment.
Zegarek udało się względnie naprawić, przypudrować... i działa, laik nie zauważy różnicy. A nawet można powiedzieć (bazując na japońskiej filozofii estetyki i ZEN), że nabrał on swojej nowej wartości, znalazł swoją duszę poprzez swoje małe wady... jest odróżnialny od wszystkich innych.


Komentarze
Prześlij komentarz