PipeWire - nowy serwer dźwięku

Przez parę lat używałem linuksowego Pulseaudio. Ale ten serwer posiadał wiele błędów i występowały w nim problemy zarówno z płynnością muzyki, jak i z połączeniami przez Bluetooth. Nadszedł więc czas na zmianę serwera na PipeWire. Pracowałem nad tym kilka dni studiując dokładnie temat.

Wbrew obawom, jego wdrożenie do Linuksa odbyło się bezproblemowo. Mój dokument pomocniczy można znaleźć TUTAJ.

PipeWire jest szybszy (ma mniejsze opóźnienia dźwięku), łączy się bezproblemowo ze słuchawkami, automatycznie przełącza się między profilami. W zasadzie ma tylko jedną wadę (która jest jednocześnie zaletą): słabej jakości utwór odtwarza ze wszystkimi jego wadami, natomiast z losseless'ów wydobywa całą przestrzeń dźwięku, wszystkie niskie i wysokie tony.

Wisienką na torcie w PipeWire jest jednak dedykowany mu equalizer EasyEffects, za pomocą którego możemy ze słuchawek Bluetooth uzyskać to, co najlepsze.

 

EasyEffects

Udało mi się znaleźć specjalistyczny preset dedykowany moim słuchawkom (TUTAJ). Brzmi nieźle.

Ale to, co mnie najbardziej zaskoczyło, to fakt że moje własne próby ustawień (trochę na chybił trafił) okazały się najlepsze i bardziej mi odpowiadają niż te audiofilskie. 

Wydobywają z moich słuchawek wszystko to, co trzeba: krystaliczne bassy, czyste tremble. Miodzio!


Sony WH-1000MX4


Przez wiele godzin delektuję się więc gamą dźwięków. Do przetestowania całej przestrzeni audio najbardziej nadaje się pop, gdyż posiada i wokal, i basy, i różne perełki z tle. Więc testowałem to przede wszystkim na mojej Lauren Mayberry (CHVRCHES), która swoim dziewczęcym wdziękiem potrafi zawładnąć serce. ;-)




Komentarze