Mizantropia 2.0

Zadziwiające, że w minionym tygodniu przeprowadziłem z ludźmi całkiem sporo rozmów / interakcji. Całkiem sporo, jak na mnie. Tym razem, nie męczyły mnie za bardzo. Było znośnie, a nawet dobrze.

Stalin

 

Część z tych rozmów dotyczyła mojego "wypisania się ze świata"... tego, że nie potrzebuję ludzi, aby żyć i dobrze czuć się poza gatunkiem ludzkim. I że gdyby nagle wszyscy ludzie na świecie zniknęli - nie uroniłbym ani jednej łzy. 

Mizantropia

 

Nie muszę przeglądać się w innych, aby wiedzieć kim jestem, albo - nie daj Perunie! - budować na tej podstawie mojego poczucia własnej wartości (co jest w świecie raczej powszechne).

 
 
 

 
 

Nie chodzi nawet o to, że nie lubię ludzi... raczej o to, że nie rozwijają mnie już. Znam ich zagrania na wylot, tak samo, jak wszystkie psychologiczne mechanizmy kryjące się za potrzebą takich kontaktów (zawdzięczam to studiom w najlepszym instytucie filozofii na świecie). 

To dla mnie otwarta księga, wielokrotnie już przeczytana. Więc trochę się nudzę w takich sytuacjach znając odpowiedzi na wszystkie pytania.


Mizantropia

Co nie znaczy, że nie mam ulubionych osób. Muszą mieć w sobie coś czystego.

 

Antisocial

 

Dzisiaj, myśląc o tym, ująłem to w nowy sposób: całe moje życie to zmaganie się z pozerami. Większość z nich to faceci, choć zdarzają się także takie kobiety. Te wszystkie przebieranki, aby uchodzić za kogoś kim się nie jest, a kim chciałoby się być. Te wszystkie tatuaże, czarne paznokcie i że moja macica jest moja... demokratyczne wartości, ciągłe pokazywanie dwóch podniesionych palców (nie wiadomo po co), sweet focie w Kole Wzajemnej Adoracji, pozerskie miny obrażonej księżniczki (podobno zalecają to czasopisma dla nastolatków).  Te wszystkie gadki-szmatki, neuroligwistyczne zabiegi, które działają na panienki zaniedbane duchowo...

 

Metallica

Pamiętam, jak kiedyś redaktor "Trójki" tak podsumował album Michaela Jacksona "Bad": "Jackson jest tak zły, jak ja kiedy śpię". ;-)
Znam sporo takich "satanistów"... że jak przyjdzie, co do czego, to nie ma komu robić zła... chętnie za to walczą o demokrację, LGBT, Ukrainę i WOŚP... takie to "demony z czeluści piekieł".

 

Tatuaże

I tak, niektórzy poświęcają całe swoje życie, aby zdobyć przyklask swojego "bad boy'a" like'kowanego na Facebooku przez mamusię. Dla mnie oznaczałoby to cofanie się w rozwoju we wszystkich jego znaczeniach i wymiarach.

Rozwój

Ludzi to bardzo dziwi. Niektórzy nie dowierzają, inni nie traktują poważnie... są i tacy, u których budzi to agresję i najchętniej siłą zmusiliby mnie do odczuwania potrzeby obcowania z innymi ludźmi... bo oni taką potrzebę mają.

 

Lonely

 

 

A co, gdybym Wam powiedział, że wcześniej czy później... w tym wcieleniu lub za 27 następnych... wszyscy do tego dojdą, znajdą się w tym punkcie... zrozumieją... że naszym głównym celem pojawienia się w tym Wszechświecie jest nasza dusza: to ona jest universum wszystkiego, co ciekawe i rozwijające... To co byście odpowiedzieli?

Buddyzm

 


Komentarze