Świadomość rozproszona

 Ostatnio nadrabiam filmowe zaległości i tak się składa, że głównie są to filmy Science-Fiction. Zasiedlanie Marsa, podróże dalsze poza galaktyczne, spotkania z obcymi formami życia, itp.

Być może dlatego dzisiaj spojrzałem na kaktusa w nowy sposób, dziewiczy, jakbym widział go (tę formę życia) po raz pierwszy. Co zobaczyłem w takiej optyce?

Dziwną postać życia... naprawdę dziwaczną. Coś co ma kolce i nie wiadomo tak naprawdę czym / kim jest. Gatunek, który żył na Ziemi miliony lat przed pojawieniem się człowieka. Jak to się stało, że ma kolce... a jednocześnie na czubku ma kwiaty? Kolce dla jednych istot, kwiaty dla innych. 

Kaktus

Zauważyłem też dziwną rzecz. Gdy go kupiłem w małej przesuszonej doniczce - jego kwiaty były otwarte. Teraz ma o wiele lepsze warunki (chyba), a kwiaty ma zamknięte? Dlaczego?

Może ziemia za bardzo kwasowa / zasadowa? Może to po prostu szok związany z przesadzeniem? Fascynujące. Poczułem niemal jego myśli / emocje. I to słynne zjednoczenie się ze wszystkim, co żyje: świadomość rozproszona. Bliskość. Jak mawiał Albert Schweitzer: "Jesteśmy życiem, które pragnie żyć... pośród życia, które pragnie żyć".

Jakiś czas temu stwierdziłem, że od wielu lat ludzie niczego już mnie nie uczą, niczym nie zaskakują, niczym nie wzbogacają. Jedynie natura ma mi jeszcze coś do powiedzenia. I dzisiaj wyraźnie to poczułem.


Komentarze