O demoralizującej roli chrześcijaństwa

Dzisiaj podczas spaceru naszła mnie taka refleksja (zbliżają się święta... wielu religii). 

Na Jezusa nie powiem złego słowa. To wybitny filozof, anarchista, rewolucjonista (we wszystkich znaczeniach). Nie o nim tu jednak będzie, a o chrześcijaństwie (różne odmiany), które jakoś nawiązuje do osoby Jezusa, ale w istocie jest zgoła czymś innym / odmiennym.

Koncepcja nieskończenie miłosiernego Boga (głoszonego właśnie przez wiele odmian chrześcijaństwa) - jest demoralizująca! Dzisiaj to sobie uświadomiłem. 

Tę koncepcję (nieograniczonej swobody moralnej) przejęli z chrześcijaństwa nawet ateiści. Skoro Bóg jest tak dobry, że jest w stanie przebaczyć największe przewinienia (pod pewnymi nieistotnymi warunkami) - można wszystko!

Jesteś mordercą? A może ludobójcą mającym na sumieniu tysiące istnień w obozach koncentracyjnych? A może po prostu gwałcicielem dzieci? Jeśli żałujesz i wyznasz, że Kościół katolicki jest TYM JEDYNYM... masz szansę (a w zasadzie pewność) odpuszczenia grzechów i dostąpienia zbawienia.

Takie jest OFICJALNE stanowisko Kościoła (i wielu odmian chrześcijaństwa), a oprócz tego znam osobiście wiele zaangażowanych i "bogobojnych" chrześcijanek (dlaczego to są zawsze kobiety?), które tak myślą i taki mają system wartości. Chętnie grzeszą, bo dobry Bój Ojciec, nieskończenie miłosierny - i tak im przebaczy.

Chrześcijanka

 

Taki sposób myślenia i taki system wartości - nazwałem "lewackim chrześcijaństwem", bo reprezentują je osoby, które nie mają problemu - na przykład - z aborcją, LGBT, czy też ludobójstwem na Wołyniu. To nie ważne, że to wszystko ma się nijak do Biblii. Oni sądzą, że są chrześcijanami, chodzą nawet do kościoła co niedziela... i basta!

Bóg, który przebacza wszystko... to Bóg, który pozwala na wszystko.

 

The 100

 

Przypomniał mi się serial, który ostatnio oglądałem: "The 100". Parę dobrym koncepcji (tunele czasoprzestrzenne), ale większość fabuły to różne rodzaje morderstw, ludobójstwa, tortur, których nie powstydziłby się Joseph Mengele. Za każdym razem zwyrodnialcy odczuwają wyrzuty sumienia (bidulki!)... po czym znowu mordują (tego nie da się oglądać na trzeźwo). A na końcu, po pięknej amerykańskiej przemowie ludobójczyni (przemowie à la Martin Luther King) - wszyscy doznają zbawienia i odpuszczenia. To właśnie netfliksowe chrześcijaństwo, które idealnie obrazuje to, o czym piszę.

 

The 100

 


Komentarze