To futerko jest lepsze...


Ha, wpadła mi w ręce bajka z mojego dzieciństwa "Jak jeżyk zmieniał futerko" ("Как ёжик шубку менял", 1970). Pamiętam, że zrobiła na mnie wtedy wielkie wrażenie. Wychwyciłem płynącą z niej naukę: nie należy innym zazdrościć.

Obecnie jednak rozumiem to szerzej: "Nie należy udawać kogoś, kim się nie jest". Zarówno biorąc pod uwagę wymiar osobisty / jednostkowy... jak i społeczny / narodowy.

O ludziach-pozorantach pisałem już nie raz, moi starzy znajomi pamiętają zresztą duży napis na ścianie mojego pokoju w Mysłowicach: 

"Nakładanie masek na twarz surowo wzbronione!". 

Od tamtej pory (kilka dekad temu) spotkałem na swojej drodze mnóstwo takich osób: ubierających się na czarno "strasznych demonów bat-onów", którzy po kryjomu szlochali wtuleni w pierś swojej mamusi... nawracających się na łożu śmierci ateistów... anarchistów wracających na łono firmy swojego tatusia po dwóch latach mieszkania na squat'cie... udawaczy wszelkiej maści. Kobiety, które symulowały, że interesują się sztuką, aby przypodobać się facetowi... lub takie, które malowały sobie paznokcie na czarno, aby być bardziej "rockową" w jego oczach... i zdobyć serce i członka swojego Mateusza. 

O tatuażach nie wspomnę, bo to rozległy temat.

Ale także w wymiarze narodowym... gdy jakaś społeczność nie znosi być sobą... chce być "amerykańska", "zachodnia", "nato-wska", "nowoczesna" i "europejska"... byleby nie "wschodnia", ukraińska i słowiańska.

Ludzie sądzą, że w nowym futerku będzie im lepiej (w rytm refrenu piosenki): "To futerko jest lepsze! To futerko mieć wolę!...".

Chcę pamiętać o tej bajce.

 

 

 

Komentarze