Trochę brzydkie słowo

Dzisiaj o etymologii trochę brzydkiego słowiańskiego słowa "kurwa". Co oznacza i skąd się wywodzi?

Wbrew wcześniejszym teoriom, nie pochodzi z łacińskiego curva („krzywa”, „skrzywiona”), lecz od praindoeuropejskiego *K'euH („pęcznieć”, „puchnąć” → „być w ciąży”?) i oznaczało „pannę z dzieckiem”.

Od tego wzięła się wszechsłowiańska „kura” / łużycka „hura” / staroindyjska „śṻra” („silny”, „potężny”, „bohater”) / awestyjska „sūra” („silny”, „potężny”, „bohater”). Od tego zaś greckie Κυρά / Κυρία (pierwotnie: „bogini”, „pani”, „władczyni”, „gospodyni”, „głowa rodu”, „baba”). Powiązane z męską formą Κύριος oznaczającą „Pana”, „nobliwego mężczyznę”, „bohatera”, „gospodarza” jak w litaniach Κύριε ελέησον. Powiązane także z niedzielnym dniem tygodnia Κυριακή („dzień Pański” / „najważniejszy”). Powiązane następnie z greckim ἡ Κόρη („dziewczyna” / „dziewica”), od której to nazwa „Korynt” pochodzi. Od tego wariacje: eolska κόρα, jońska κούρη, dorycka κώρα / κόρα. A od tego (za pomocą łaciny i chrześcijaństwa przybyłego do Europy): polska „cora” / „córa”, czyli „córka” (oznaczająca po prostu niezamężną dziewczynkę, jeszcze dziewicę). Choć biorąc pod uwagę, iż "córy Koryntu" (masło maślane) miały określone znaczenie, to i "córa" (czyli "kura") mogła tym przesiąknąć.

Od tego także łacińskie „curia” ("wspólnota", "ważna grupa", "gospodyni").

Kuria Rzymska ;-)


Tak więc „kura” oznaczała pierwotnie brzemienną kobietę (a więc ważną, boską) i wtórnie dopiero przeszła w formę męską.

Nasza polska „kura” (ptak) także od tego pochodzi. Jako, że w kulturze słowiańskiej, jajo było obiektem kultu, posiadało w sobie życiodajne siły, było symbolem odrodzenia / wiosny i miało status świętości / przedmiotu magicznego / lekarstwa – kura także była uważana za zwierzę wyjątkowe. To ona przynosiła jajo, nowe życie.

Jajo w chorwackim mieście "Marija Bistrica".



Kura” była zatem symbolem brzemienności. A skoro w najdawniejszych epokach, kobiecość wiązała się nieodłącznie z brzemiennością (patrz: starożytne figurki płodności, „Wielka Matka / Bogini Matka”) - to też kobieta sama w sobie była „kura”.

Starożytna figurka "Wielkiej Matki" w Muzeum Ślężańskim w Sobótce.




Nic więc dziwnego, że pierwszym polskim godłem był kogut, czyli dawny kur (patrz rewers pierwszych monet z X / XI wieku).

Denar Bolesława Chrobrego z napisem "Książę Polski" i godłem: kogutem.




To on także najczęściej występuje w symbolice kurpiowskiej / kujawskiej / łowickiej.



W kulturze słowiańskiej, termin „kura” był zapewne używany na oznaczenie nobliwych kobiet i bogiń (także kapłanek tych bogiń). Katoliccy najeźdźcy, aby wyplenić dawny kult i oczernić słowiańskie kapłanki / wiedźmy – nasycili termin „kura” pejoratywnym znaczeniem. Zapewne każdą kobietę posiadającą dziecko, ale nie mającą katolickiego ślubu (tkwiącą w „nieformalnym” związku, funkcjonującą według zasad kultury słowiańskiej) – określano mianem „kury”, co z biegiem czasu przekształciło się w „kurwę”. Zupełnie jak z terminem „ladacznica” / „ladaco” (kapłanka Lady), „dziwka” (kapłanka Dziewanny --> od "Devy" / "Divy"), baba Jaga (leśna wiedźma, być może kapłanka Jasza), „latawica” (określenie czarownicy latającej na miotle, a wcześniej kapłanki boga Lato / Łado). Z tego wtórnie powstało (późne średniowiecze) męskie określenie „kurew” oznaczające dziecko / chłopca z nieprawego łoża (lub gdy ojciec był nieznany), nie mające prawa do dziedziczenia i do szacunku. W tym też czasie ukuto wyrażenie "kurwa jego mać".

Słowiańskie „kur(w)a” przekształcono później w fińskie „huora”, niemieckie „Hure”, islandzkie „hóra”, szwedzkie „hora”.


Tak więc okazało się, że te wszystkie obelgi / przekleństwa miały w zamierzchłych czasach całkiem pozytywne znaczenia. Ale żeby nie było tak, że kadzę tu kobietom lub - co gorsza - afirmuję ich "wierność inaczej", powiem, iż zmiana słów nie zmienia rzeczy. Jak powiedział pewien polityk: "Kot nie stanie się słoniem, gdy nazwiesz go słoniem". Lub jak można było usłyszeć w pewnym kabarecie: "Nie nazywajmy szamba perfumerią!". W kulturze słowiańskiej, lojalność (pojęcie znacznie szersze niż "wierność") była wartością podstawową, a jej brak surowo karano. Na szczęście, młodzi mężczyźni są dzisiaj znacznie bardziej świadomi natury ludzkiej. Niedawno zasłyszałem z ich ust: "Ze szmaty - jedwabiu nie zrobisz!". Ja, niestety, kiedyś próbowałem. Z wiadomym skutkiem.



Komentarze