O upadku niektórych miast

Po dłuższej przerwie, ponownie odwiedziłem miasto mojego urodzenia... Głuchołazy.
Z przykrością stwierdzam, że z roku na rok jest coraz gorzej. Kamienice bardziej zaniedbane, coraz bardziej szaro, coraz więcej stęchlizny, coraz mniej ludzi na rynku. W chwili obecnej, w centrum tego historycznego miasta, turysta nie napije się żadnej kawy, nie kupi sobie loda i nie zje pizzy. Na tego typu lokale można natchnąć się na obrzeżach... ale one i też nie zachęcają do wejścia, niektóre z nich są zamknięte. Nie wiem, co dzieje się w opolskim (bo to problem wielu innych miast w tym rejonie), ale apeluję: Opolanie! Wstańcie z kolan!

Głuchołazy mają prawdopodobnie ten sam problem, co Mysłowice, które od kilkudziesięciu lat dogorywają: włodarze obu tych miast nie mogą się zdecydować, jaką funkcję ma miasto pełnić: czy być sypialnią, czy miastem przemysłowych, turystycznym, czy kulturalnym. Nie można się rozkraczyć i być wszystkim na raz. Trzeba się zdecydować! ;-)

Głuchołazy to miasto z wielkim potencjałem turystycznym (jest piękne), ale wciąż nie może ruszyć z miejsca.

Fotki: TUTAJ!


Komentarze