O inteligencji kobiet

Tak zwany "Dzień Kobiet" mamy już dawno za sobą, ale echo tamtych wydarzeń nie milknie. W ostatnim dniach zbiegły się w czasie co najmniej trzy zjawiska: protesty feministek, wypowiedź Korwina, oraz film o Skłodowskiej w kinach.

Feministki oburzyła szczególnie wypowiedź Korwina o inteligencji kobiet. Rozważmy to... Co jest oznaką inteligencji?

1. Jesteś inteligentny, gdy nie zgadzając się z kimś, odnosisz się do jego konkretnej tezy. Korwin mówił o kilku rzeczach, postawił kilka tez: także o zarobkach i wzroście kobiet. ;-) Z którą z nich się nie zgadasz? A z którą się zgadzasz? A może z jedną się zgadzasz, a z drugą nie? No właśnie... Człowiek inteligentny odróżnia tezy.


2. Oznaką inteligencji jest dyskusja oparta o jakieś dowody, argumenty, fakty, badania, statystyki... Korwin nawet chciał jakieś przedstawić, ale... dziennikarze mu na to nie pozwolili, feministki mu na to nie pozwoliły, nikt nie był tym zainteresowany (poza mną, bo ja chętnie bym poznał takie dowody, lubię się uczyć, lubię poznawać nowe rzeczy). Feministki nie przedstawiły żadnych kontrargumentów... poza odwołaniem się do Skłodowskiej-Curie.


3. Oznaką inteligencji jest ustalenie wspólnego znaczenia danego terminu. Co to znaczy "być inteligentnym"? O jaki rodzaj inteligencji chodzi? Co jest w ogóle przedmiotem naszego sporu? Inteligencja emocjonalna? Abstrakcyjna? Logiczna? Zdolność do poznawania nowych rzeczy i zasad? Erudycja? (i można by tu jeszcze przykładów rzucić sto). O ile z kontekstu wypowiedzi Korwina można wnioskować o jaki rodzaj inteligencji mu chodziło ("...kobiety są mądrzejsze, ale mniej inteligentne"), to z wypowiedzi feministek - absolutnie nie. Po prostu nie zgadzały się z Korwinem, bo Korwin to Korwin i już.


4. Oznaką inteligencji jest zaproszenie naszego rozmówcy do dyskusji, gotowość słuchania kontrargumentów, swoboda wypowiedzi, batalia na dowody, wyraźne ustalenie stanowisk... Feministki sejmowe niby wezwały Korwina do dyskusji, Korwin zjawił się... po czym został wyproszony ze spotkania, nie zamieniając ani słowa z paniami. Materiał jest dostępny w necie.

Zresztą z podobną postawą sam się spotkałem: wszelka dyskusja "o przemocy w rodzinie", zarobkach, przywilejach - jest natychmiast przerywana... nawet pod groźbą usunięcia z listy znajomych na Facebooku. ;-) Zapewne bierze się to z dziecinnego przekonania, że jak będziemy udawać, że czegoś nie ma - to nie będzie.



Wspomniane standardy publicznej debaty i oznaki inteligencji, nie są oczywiście jakimś moim wymysłem... to zupełna podstawa, którą student poznaje na pierwszych zajęciach na pierwszym roku... potem, wszelkie konferencje, sympozja, spotkania zespołów badawczych - opierają się właśnie o te wytyczne i dla środowiska naukowego jest to "oczywista oczywistość".


Nie ulega wątpliwości, że panie są dzisiaj lepiej wykształcone (formalnie) oraz bardziej inteligentne emocjonalnie (w ten zakres wchodzą wszelkie dziedziny nauki związane z komunikacją międzyludzką, np. języki obce, część psychologii, polityka, część socjologii, część medycyny, itp.), są także bardziej zaradne życiowo i sprytniejsze. Jedną z oznak inteligencji (według encyklopedii) jest także "przystosowanie się do zmieniających się warunków" (i w tej kategorii panie są wręcz bezkonkurencyjne). I to potwierdził Korwin, mówiąc, że "kobiety są mądrzejsze od mężczyzn". To potwierdzam i ja, dodając, że są także mocniejsze psychicznie, bardziej odporne na ból (fizyczny i psychiczny), zaradniejsze. Jeśli lubicie oglądać filmy typu "Obcy" (panie nie lubią) - zawsze zauważycie, że osobą, która przeżywa na końcu - jest kobieta. Komandosi, twardziele i inne superpowery nie mają szans. O tym mówi dzisiaj większość filmów... i zapewne takie przekonanie skądś się bierze.





Kobiety są również zdrowsze od facetów i mają lepszą kondycję fizyczną. Dłużej żyją.

Można by tu jeszcze wypisać całą litanię tego, w czym kobiety są lepsze - i żadna z feministek nie zaprotestuje. Ale też żaden z facetów nie strzeli focha, nie obrazi się i nie zacznie krzyczeć, że ktoś go poniża i że jest dyskryminowany.


Wydaje się, że jedyną rzeczą, w której mężczyźni mogą być jeszcze dzisiaj lepsi, jest właśnie inteligencja logiczno-abstrakcyjna (nauki takie jak fizyka, logika, filozofia) - ale i tę ostatnią przewagę mężczyzn, feministki chcą sobie przywłaszczyć. Nie spoczną dopóki nie będą lepsze we WSZYSTKIM, absolutnie we wszystkim, nawet w sikaniu na stojąco. ;-)

Gwoli sprawiedliwości, należy wspomnieć, że są oczywiście kobiety o wyjątkowej inteligencji abstrakcyjnej, np. Maria Ossowska, której analizy logiczno-metodologiczne w dziedzinie etyki i wartości - robią spore wrażenie! Ale jednak nie tak duże jak mężczyzn zajmujących się tą samą dziedziną. Znam wiele kobiet z habilitacją... bez wątpienia są inteligentne, fachowe i posiadają imponującą erudycję... ale nie tak bardzo jak faceci na tym samym polu. Mam też swoją ulubioną artystkę surrealistkę... Jest naprawdę dobra... ale i tak nie przeskoczy poziomu Salvadora Dali, Luisa Buñuela czy Chirico.

(c) Dorothea Tunning, mój ulubiony i naprawdę surrealistyczny.


Wyższa inteligencja w pewnych dziedzinach u kobiet i wyższa inteligencja w innych dziedzinach u mężczyzn - ma po prostu swoje uzasadnienie ewolucyjne. To dzieło natury. Aby kobieta mogła wydać na świat potomstwo, musi być mocna psychicznie i odporna na ból, przyzwyczajona do widoku krwi (patrz: faceci u dentysty lub przy pobieraniu krwi)... Aby opiekować się gromadą dzieci, musi mieć podzielną uwagę, wielowątkowe przetwarzanie danych... Facet, aby pokonać wroga lub upolować mamuta - musi mieć "patrzenie tunelowe", umiejętność wielogodzinnego skupienia, milczenia, analizowania. Swoich umiejętności interpersonalnych nie będzie ćwiczył na wrogu ani wymieniał poglądów z mamutem. Znana jest anegdota o tym, jak Kotarbiński jadąc z żoną pociągiem z Warszawy do Lwowa, tak się zamyślił, że dopiero we Lwowie zdał sobie sprawę, że żonę zostawił na warszawskim dworcu i od wielu godzin podróżował sam. (Podobnie zresztą u Hawkinga, Einsteina... i Sherloka Holmesa ;-) ).

Kobieto, czy tak samo zapominasz o swoich dzieciach podczas zakupów w Tesco... gdy nagle wdajesz się w wielogodzinne rozważania filozoficzne nad ontologiczną naturą Bytu?

Różnicowanie inteligencji ze względu na płeć było faktem już miliony lat przed pojawieniem się pierwszych dinozaurów i trwało przez następne setki milionów lat. I teraz ma przestać być faktem, gdyż od dwóch dekad feministki się z tym nie zgadzają???


Gdyby historię Ziemi wyskalować do 24 godzin na zegarze, człowiek pojawia się dopiero w ostatniej sekundzie, a tezy feministek istnieją od zaledwie ostatniej 0,0005 sekundy. Zapewniam Cię, nie masz takiego zegarka ani stopera, aby zmierzyć tak krótki ułamek czasu.




Parę dni temu w programie "Sonda 2" była mowa o świetlikach. Samice przywołują samców za pomocą światła. Ale są też samice, które okłamują: emitują kolor światła obcego gatunku, zwabiają obcych samców i pożerają. Gdyby natura obdzieliła obie płcie tym samym rodzajem inteligencji, żaden samiec nie dałby się nabrać na ten numer.

Samice każdego gatunku mają trochę inne role do spełnienia niż samce. A skoro mają inne role, to i inne predyspozycje fizyczne, psychiczne i intelektualne. Naprawdę dziwię się, że ktoś może to negować w imię jakiś genderowych wartości, o których nikt nie będzie już pamiętał za 20 lat.

A co kino sugeruje paniom? Aby zostać noblistką, musisz zgłosić się po Nobla (ot tak)... potem trochę poflirtować i odbyć kilka słownych potyczek z seksistowskimi profesorami. Nie, nie musisz latami taplać się w mule rudy uranu, spędzać dekady na analizach danych przy świetle lampy naftowej i na koniec konać na chorobę popromienną. Możesz ten czas spędzić w SPA w pięciogwiazdkowym hotelu w Ustroniu... ewentualnie na fitnessie. ;-/



Maria od dzieciństwa otoczona była samymi matematykami (ojciec), fizykami i chemikami. Piotr Curie celowo dał się napromieniować... dla nauki, dla postępu wiedzy. Zrobisz to samo dla nauki?




Nie musisz także, jak mężczyźni zajmujący się nauką, spędzić najbliższych pięciu lat w bibliotece, po 14 godzin dziennie... także soboty i niedziele... także każde wakacje (bez wyjazdów nad morze), bez spotkań  z koleżankami w nocnych klubach, bez malowania paznokci i robienia makijażu... dzień za dniem... noc za nocą... aby osiągnąć niższy poziom naukowy (a średni przez następne 20 lat takiej pracy). Tobie należy się to z samego faktu bycia kobietą ;-)





Oczywiście, trudno zgodzić się z drugą tezą Korwina dotyczącą zarobków. Jak najbardziej powinny być one uzależnione od wkładu pracy (zgodnie z przysłowiem "Kto nie pracuje, niechaj też i nie je"... nie kupuje kosmetyków i nie jeździ na konferencje do Warszawy). I ku zaskoczeniu niemal wszystkich, najbardziej gorącymi zwolennikami równouprawnienia w tej dziedzinie są mężczyźni. Niemal w 100%. Zrównanie wieku emerytalnego... równy podział alimentów na dzieci i równa opieka nad nimi... równa dystrybucja programu 500+... równa dystrybucja zasiłków dla rodziców samotnie wychowujących dzieci... bez różnicy, czy mężczyzna czy kobieta...




Sam kilkukrotnie apelowałem do organizacji feministycznych o włączenie się w działania na rzecz równouprawnienia w tej kwestii. Propozycje były odrzucane za każdym razem. :-(


***

Podsumowując, inteligencja to rzecz, którą cenię, ale która nie jest dla mnie ani najważniejsza, ani nie określa mojego JA (na moim nagrobku nie będzie nic o inteligencji, bo nie stanowi istoty mojego życia, raczej wątek poboczny). Inteligencja nie decyduje też o tym, czy szanuję kobiety, czy nie... czy je lubię czy nie... Naprawdę, jest wiele bardziej wartościowych cech w ludziach. Tak sobie uświadomiłem właśnie: Sokratesa i Einsteina także cenię (przede wszystkim) ze względu na te "inne cechy".





Komentarze