O karierach

Niedawno odbyła się kolejna już w tym roku impreza informatyczna InfoMEET. Polubiłem te spotkania, nie tylko ze względu na wykłady, ale także ze względu na możliwość orientacji w informatycznym rynku pracy. Oferty pracy są naprawdę więcej niż zadowalające (choć wymagania także wysokie). Prywatne pakiety medyczne, korty tenisowe, siłownie, jacht na Mazurach, domek letniskowy w Alpach... Dodatkowo niemal każda firma podkreśla (taki nowy trend), że nie jest korporacją (choć jest) i że praca u nich nie ma charakteru korporacyjnej. No wiecie: dużo czasu dla rodziny, prywatne zakładowe przedszkole, pikniki rodzinne, itp.

W każdej niemal ofercie pojawia się "możliwość rozwoju", kursy językowe, częste podróże i międzynarodowe kontakty, śniadanie w Sydney, a kolacja w Pekinie. Do tego niemal zawsze: skoki spadochronowe i bungee.

Wszystko brzmi efektownie. I zapewne takie jest. Imponująca oferta dla większości młodych osób u progu kariery.

Mnie jednak wiele rzeczy drażni, a czasami odpycha. No wiecie: ta ciągła pogoń za emocjami, adrenaliną, ruchem, pośpiechem, zmianami. Nie chce mi się lecieć do Sydney, nie chcę skakać na bungee ani ze spadochronem. Zupełnie mi to niepotrzebne, a osoby, które to kręci - nużą mnie. Piotrusie Pany i ich siostry - dla których każda chwila bez adrenaliny jest chwilą straconą i nudną. Strasznie bym się męczył w towarzystwie takich ludzi. Zamiast obiadu w Nowym Jorku, zdecydowanie bardziej chciałbym spędzić księżycową noc na wykopaliskach archeologicznych w Olimpii, popijać obrzydliwą retsinę i słuchać odgłosów cykad. Tylko nudni ludzie się nudzą, nuda bowiem nie pochodzi z zewnątrz, lecz jest oznaką wewnętrznej pustki i próbą jej zagłuszenia.

Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo lubię i cenię imprezę InfoMEET i zapewne pojawię się na przyszłych edycjach.

A tu, dla zainteresowanych: FOTKI.



Komentarze