Olejek sandałowy

Ostanio jestem bardzo wrażliwy na zapachy, pożądam ich jakby trochę w celach terapeutycznych. Sprawiłem sobie więc olejek z drzewa sandałowego.

Najpierw myślałem, że otrzymałem zepsuty artykuł, jakąś zanieczyszczoną fabrycznie partię. To, co tak ładnie zawsze pachniało w przeróżnych wodach po goleniu - teraz po prostu śmierdziało. Zapach zepsutych ogórków kiszonych zmieszany z zepsutą kapustą wyciorany dodatkowo w osiedlowym śmietniku. Minęła jednak godzina... i nagle zapach ustabilizował się, a po następnej godzinie zyskał swój właściwy znany aromat. Czuję go teraz na mojej dłoni nawet po jej umyciu. Zdecydowanie niezwykły fluid!

Komentarze