Jakby Wszechświat mi sprzyjał...

Od długiego już czasu nie wierzę w ducha opiekuńczego, w pozytywne myślenie (które przekształca rzeczywistość), w kierowanie moim życiem przez Wszechświat (jakby chciał Coelho), w przeznaczenie, itd... ale dziwna rzecz się zdarzyła. Wczoraj przez przypadek trafiłem na pewien blog o kulturze słowiańskiej, gdzie autorka opisywała powieść "Lubuskie dziewanny" Janiny Brzostowskiej. O książce słyszałem pierwszy raz w życiu, zaciekawiła mnie (w końcu nie ma znowu tak dużo słowiańskiej beletrystyki na rynku). Zachciało mi się mieć tę książkę. A dzisiaj, poszedłem na zakupy do Tesco, pierwsze kroki skierowałem do półki z bookcrossingiem, a tam jedna jedyna książka leży: "Lubuskie dziewanny". ;-)

Komentarze

  1. Oho u mnie jest podobnie:) Im bardziej nie chcę wierzyć w pewne sprawy, tym bardziej dają znać o sobie...i szczerze mówiąc jest to trochę wnerwiające.
    Moim zdaniem każde myślenie przekształca rzeczywistość, także lepiej niech to już będzie pozytywne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tak dawno kolezanka w pracy wspomniala mi o przeczytanym przez nia artykule Na temat zwiazku miedzy rakiem a odczynem krwi. Odeslalam ja do ksiazki "Honestly healthy",ktora poswiecona jest przepisom kulinarnym,ktore nie zakwaszaja krwi...przy okazji jest to ksiazka propagujaca diete wegetarianska. Po rozmowie z kolezanka myslalam o tym, ze chcialabym Te ksiazke posiadac:)...dwa lub trzy dni po wspomnianej rozmowie wchodze do ksiegarni z przecenionymi ksiazkami....a czesto tam ostatnio nie zagladam...weszlam tam,by kupic kredki dla corki...na polce zobaczylam jeden jedyny egzemplarz "Honestly healthy", przeceniony o jakies 70%...:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. To się nazywa „synchroniczność”. Kolejny dobry punkt zaczepienia do zmiany paradygmatu poznawczego. Odsyłam do C.G. Junga.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz